Sołtys wezwał policję, bo... małe dzieci narozrabiały na placu zabaw

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik

Sołtys wezwał policję, bo... małe dzieci narozrabiały na placu zabaw

Łukasz Koleśnik

- Sołtys mógł przecież porozmawiać spokojnie z rodzicami, a nie straszyć dzieci policją - mówią zdenerwowani mieszkańcy Pola. Chodziło o błahostkę, uszkodzone ogrodzenie na placu zabaw.

W sobotnie popołudnie miejscowe i kilka przyjezdnych dzieci bawiło się na placu w Polu. Jeden z rodziców dowiedział się, że uszkodzona zostało ogrodzenie i powiadomił o tym sołtysa. Ten pojawił się chwilę później na miejscu zdarzenia i poprosił dzieci o wezwanie rodziców. - Wyszedłem do niego, ale on z daleka krzyknął do mnie, że jeśli nie naprawię tego ogrodzenia z innymi rodzicami, to wezwie policję. Uznałem, że nie będziemy rozmawiać takim tonem - opowiada jeden z rodziców.

Sołtys rzeczywiście zadzwonił do mundurowych, którzy pojawili się chwilę później. Niektóre dzieci były przerażone rozwojem wydarzeń, część nawet się popłakała. Naturalnie rodzice bardzo się zdenerwowali i wybuchła afera. - Moje dziecko przybiegło do mnie zapłakane i mówiło, że sołtys wzywa policję. Myślałem, że to żart, ale zdębiałem gdy zobaczyłem, że pod plac zabaw podjeżdża radiowóz - opowiada ojciec jednej z dziewczynek. - Jak można straszyć dzieci policją? Jeśli będę musiał po tym wydarzeniu wydawać pieniądze na psychologa, to sprawa skończy się w sądzie - dodaje zdenerwowany.

Dodatkowo rodzice podkreślają, że ogrodzenie już wcześniej było uszkodzone i wszystkie dzieci tam przechodziły. - To była błahostka. Zaraz po tym jak policja odjechała, to wziąłem kombinerki i z pomocą kilku sąsiadów napięliśmy siatkę. Zajęło nam to dosłownie 5 minut, a sołtys zrobił z tego aferę i nastraszył dzieci - podkreśla mieszkaniec. Zaznacza również, że ogrodzenie nie należy do najtrwalszych i jej montaż nie został przemyślany. - Plac znajduje się w pobliżu drogi, a wysokość ogrodzenia wynosi może metr. Piłka co chwilę tam przeskakuje - zauważa mężczyzna.

Rodzice dziwili się też, że policja zareagowała na takie wezwanie. - Sołtys poinformował, że siatka została uszkodzona. Patrol przyjechał na miejsce. Rodzice nie powinni się denerwować, ponieważ policjanci muszą wyjaśnić przyczyny zdarzenia. Sołtys jest funkcjonariuszem publicznym, więc w imieniu mieszkańców powinien zgłaszać takie zdarzenia - opowiada rzecznik policji, Mariusz Grycan. Policjanci ustalili, że ogrodzenie zostało uszkodzone wcześniej i oficjalne zgłoszenie „na papierze” nie zostało złożone.

Sporo dzieci bawi się na placu zabaw w Polu. Niektóre z nich przeżyły małą traumę, gdy pojawiła się tam policja. Rodzice byli wściekli.
Łukasz Koleśnik Sporo dzieci bawi się na placu zabaw w Polu. Niektóre z nich przeżyły małą traumę, gdy pojawiła się tam policja. Rodzice byli wściekli.

Co na to sam sołtys? - Dostałem telefon od mieszkańca, że dzieci skaczą przez to ogrodzenie. Pojechałem tam i poprosiłem młodzież, żeby poszła po rodziców. Poprosiłem jednego z nich, aby naprawili tę siatkę. Ten nie kwapił się jednak, żeby to zrobić, więc wezwałem policję - relacjonuje Wiesław Hajnas. - Pół godziny później ogrodzenie było naprawione. Nie miałem żadnych pretensji do dzieci, tylko do rodziców, ponieważ nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności. Najważniejsze jednak, że siatka została zrobiona i wszystko w porządku - dodaje. - I po to trzeba było wzywać policję? - łapią się za głowę rodzice.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.