Strach się bać - wojny, zarazy, blackoutu, cyberprzestępczości

Czytaj dalej
Fot. MON
Wojciech Mąka

Strach się bać - wojny, zarazy, blackoutu, cyberprzestępczości

Wojciech Mąka

Chować się po lasach ze strachu w przyszłym roku nie będziemy, co wcale nie znaczy, że nadchodzące miesiące będą spokojne. Boimy się, tego, co dzieje się na Wschodzie, paraliżu z powodu braków w dostawie prądu i grzebiących w naszym życiu hakerów.

Niepokoje na polsko-białoruskiej granicy powoli stają się dla nas codziennością. Teoretycznie słabną, ale analitycy wskazują, że zagrożenie niepokojami o militarnym podłożu na Wschodzie będzie nam towarzyszyć i w 2022 roku.

Niektórzy idą już dalej. Prof. Andrzej Najgebauer, kierownik Zespołu Modelowania, Symulacji i Informatycznego Wspomagania Decyzji w Sytuacjach Kryzysowych i Konfliktowych Wojskowej Akademii Technicznej stworzył nawet model rozwoju sytuacji w przypadku zajęcia Łotwy przez Rosjan.

Kontratak z... Gotlandii

Jak najbardziej poważna gra wojenna naukowców z WAT zakłada akcję wobec Łotwy taką, jak teraz w przypadku Polski - najpierw eskalacja konfliktu, a następnie wejście Rosjan z czołgami i karabinami. Analitycy wzięli pod uwagę, że potem pomoże współpracująca z NATO Szwecja, której wyspa Gotlandia będzie bazą do kontrataków. Po takich akcjach, według symulacji WAT, nastąpiłby jednak odwetowy atak jądrowy Rosji. Ograniczony jedynie do terenów Polski.

Na razie jednak chowamy grę i cofamy się na wschodnie rubieże Polski i NATO. - Będziemy przechodzić przez czas napięć, teraz już mamy ich symptomy - Janusz Zemke, były wiceminister obrony narodowej i europoseł SLD z Bydgoszczy, jest daleki od nakreślania ekstremalnych scenariuszy. Ale zaznacza: - Wszystko zależy od Rosji i jej zachowań.

Na to samo zwraca uwagę Bartosz Kownacki, były wiceszef resortu obrony z PiS. - Powstaje pytania, jak będzie się zachowywał Putin wobec Ukrainy i jak tam rozwinie się sytuacja. Jeżeli Putin podejmie jakiekolwiek działania, to na pewno będzie się starał odciągnąć od nich uwagę Europy i świata - taki przykład mamy właśnie teraz na polsko-białoruskiej granicy. Aktywność destabilizacyjna będzie też pewnie miała postać cyberataków. Wpływ na ten rejon świata będzie na pewno miała postawa USA, a jak na razie jest ona dość nieoczywista. Co może chcieć Putin od Ukrainy? Chce się w ten sposób zbliżyć do granic Mołdawii, która wykazuje tendencje prozachodnie. Jeżeli Putin zajmie Ukrainę, a mówi się, że może to być nawet dwie trzecie kraju, następnym krokiem będą państwa bałtyckie, a to już jest bezpośrednie zagrożenie dla Polski.

Kownacki zakłada, że obecne napięcia na polsko-białoruskiej granicy potrwają jeszcze około pół roku.

Silne NATO i państwa poradzieckie w strukturach UE to dla Rosji największe zagrożenie, uważa Janusz Zemke: - Rosja raczej nie będzie paliła się do wojny, ale będzie permanentnie zaznaczała swoją obecność wojskową i działała gospodarczo osłabiając pozycję Polski. Ukraińska armia stała się bardzo nowoczesna, zaangażowanie społeczeństwa jest ogromne. Oczywiście można wywołać na Ukrainie wojnę, ale trzeba pamiętać, że wojnę wygrywa się dopiero następnego dnia, o czym boleśnie przekonaliśmy się w Iraku i Afganistanie.

Biuro cyberpolicjantów

Hakerzy Putina próbujący destabilizować polskie systemy informatyczne to jedno, ale zwyczajna, codzienna już przestępczość internetowa to drugie. O ile w pierwszym przypadku wydaje się, że procedury zabezpieczające np. połączenia na komunikatorach internetowych na szczeblu rządowym, są mniej więcej szczelne, o tyle w tym ostatnim przypadku jest nieco gorzej.

- Zagrożenie cyberprzestępczością jest duże i zaczyna rosnąć; nie chodzi już tylko o oszustwa internetowe, ale np. o wykradanie informacji gospodarczych czy danych z banków - mówi mł. insp. Monika Chlebicz, rzecznik kujawsko-pomorskiego komendanta wojewódzkiego policji.

Ataków przybywa, zaczynają się nimi martwić nawet samorządy. Na ich serwery od początku roku zanotowano w całym kraju pół tysiąca włamań, choć w marcu br. było ich tylko 30. - Z całą pewnością nigdy nie możemy powiedzieć, że nie zostaliśmy zaatakowani. Możemy powiedzieć, że nie wykryliśmy żadnego ataku - zaznacza Janusz Popielewski, dyrektor Wydziału Informatyki Urzędu Miasta Bydgoszczy

Mimo że przy komendach wojewódzkich istnieją specjalne wydziały ds. zwalczania przestępczości internetowej, MSWiA w połowie roku powołało do życia Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, którego oddziały być może powstaną także w poszczególnych garnizonach. Na razie jednostka rozkręca się bardzo powoli, dopiero teraz resort zaczyna zmieniać cyberpolicjantom... przepisy o urlopach i udzielaniu im wyróżnień.

Bez prądu nie ma hot-doga

Mało osób zdaje sobie sprawę, że haker - choćby w celu wyłudzenia okupu - może próbował odciąć od dostępu do energii elektrycznej całe miasta. Ale problem braku prądu nie dotyczy tylko włamań informatycznych.

Kilka tygodni temu Rządowe Centrum Bezpieczeństwa opublikowało na Twitterze alert, który u jednych wzbudził uśmieszek, u innych - zastanowienie. RCB zasygnalizowało bowiem niebezpieczeństwo blackoutu - globalnego odcięcia dostaw energii elektrycznej. Co to znaczy w praktyce, można się było przekonać w Szczecinie, Świnoujściu i okolicach w kwietniu 2008 roku, kiedy z powodu awarii sieci przesyłowej prądu nie było przez piętnaście godzin, co spowodowało choćby unieruchomienie wszystkich stacji paliw, zamknięcie sklepów i nawet najprostszych budek z hot-dogami.

RCB po swoim alercie uspokajało, że to tylko akcja informacyjna Tyle że podobne przeprowadzono ostatnio w m.in. w Austrii i Niemczech, nie można też zapominać, że pod koniec listopada minister przemysłu Włoch, Giancarlo Giorgetti, ostrzegł przed blackoutem, którego - jego zdaniem - w nadchodzącej przyszłości wcale nie można wykluczyć. Zaapelował do swojego rządu i do Unii Europejskiej o uzgodnienie planu awaryjnego. Przyczyn ewentualnego blackoutu trudno nie zauważyć gołym okiem: kryzys, wygaszanie kopalni i niezaspokajająca potrzeb tzw. zielona energia.

Preppers buduje szałas

Co zrobić, kiedy brak prądu sparaliżuje nam cywilizację, doskonale wiedzą preppersi. Ruch zaczął się i cieszy się sporym powodzeniem w USA - ma swoje korzenie jeszcze w czasach zimnej wojny. W Polsce jak grzyby po deszczu powstają grupy preppersów, którzy na kilka dni albo dłużej idą do lasu, żeby przeżyć w ekstremalnych warunkach. W tych kręgach nie jest trudno o opinię na temat zagrożenia blackoutem i alertów na jego temat: - A jeżeli prawdziwym powodem jest możliwy wybuch wojny albo celowe wyłączenia prądu, a korzystanie z energii ma się stać dobrem bardzo, bardzo luksusowym?

W tle już zaczyna się mówić coraz głośniej o NWO (New World Order - Nowy Porządek Świata- przyp. red.), spiskowej teorii, zgodnie z którą zakonspirowane elity władzy chcą narzucić własny porządek całemu światu… Stąd już niedaleko do wynajdowania przeróżnych sposobów na przeżycie - począwszy od sztuki stawiania szałasów ze świerków bez igieł, przez przygotowanie broni z kamieni, po kombinowanie, że wodę najlepiej przechowywać w pustych beczkach po piwie...

Dzieci, które nie chcą żyć

Są jeszcze inne niepokojące zjawiska, które rodzą społeczny strach - tym razem o zdrowie. Wśród nich oczywiście - covid. Ale zatrważa też rosnąca liczba samobójstw wśród nieletnich.

- Ostatni raport UNICEF-u zawiera przerażające dane na temat braku opieki psychologicznej i psychiatrycznej nad dziećmi w Polsce. To jest niezwykle poważne, zdaje się narastające zjawisko - wskazuje dr Michał Cichoracki, socjolog z Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy.

W zeszłym roku, według oficjalnych danych UNICEF-u, w Polsce próbowało odebrać sobie życie 843 dzieci. To wierzchołek góry lodowej, bo eksperci szacują, że prób samobójczych było od 80 do 100 razy więcej. Tymczasem w kraju pracuje zaledwie… 478 psychiatrów dziecięcych. To oznacza, że w niektórych województwach na jednego lekarza przypada… 1000 pacjentów.

Wojciech Mąka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.