Czesław Wachnik

Struga wzięta w cugle

Tadeusz Okowiński: - Brak regulacji strugi sprawia, że podtapia ona błonie. Ponadto w razie dużego deszczu woda zaleje miasto. Fot. Czesław Wachnik Tadeusz Okowiński: - Brak regulacji strugi sprawia, że podtapia ona błonie. Ponadto w razie dużego deszczu woda zaleje miasto.
Czesław Wachnik

Struga Świebodzińska zostanie uregulowana. Po czterech latach zabiegów. Zniknie groźba zalania miasta, tak jak było w 2012 roku.

To przesądzone. Jesienią 2018 roku mają być zakończone prace przy regulacji Strugi Świebodzińskiej. Zapewnił nas o tym Augustyn Filipczak, dyrektor Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Zielonej Górze.

Prezes Nowego Szpitala Wiesława Cieplicka do dzisiaj dobrze pamięta wydarzenia z lipca 2012 roku. Po obfitych opadach deszczu, szpital został zalany. Szybko zareagowali strażacy, którzy zaczęli wodę wypompowywać. Mimo tego woda zalała pomieszczenia oddziału ratunkowego, poradni chirurgicznej, pracowni tomografii komputerowej i kilku innych. Straty oszacowano na ponad 70 tys. zł. Trzeba było zakupić nowy sprzęt i meble. - Nie chciałabym tego jeszcze raz przeżywać - dodaje prezes Cieplicka.

Tadeusz Okowiński mieszka nieopodal przebiegającej strugi, która przepustem przebija się przez ulicę Żymierskiego. Woda zniszczyła wspomniany przepust i zalała ulicę Żymierskiego, podtapiając przy okazji pobliskie zabudowania. - Było naprawdę ciężko. Ulica Żymierskiego była przez pewien czas wyłączona z ruchu. Zalane były też Błonie Świebodzińskie. Dzisiaj może jest lepiej, ale brak regulacji strugi sprawia, że nie mogę korzystać z położonego przy niej ogródka działkowego - mówi pan Tadeusz.

Od pamiętnego zalania części miasta minęły cztery lata. W tym czasie trwały zabiegi wokół regulacji strugi, w czym prym wiódł Zbigniew Kołodziej, radny sejmiku województwa. - Wtedy wszyscy, w tym władze miasta i powiatu uświadomiły sobie, że w razie większego opadu historia może się powtórzyć. Dlatego zgodziły się na dofinansowanie opracowania dokumentacji. Dobrze się stało, że ta sprawa będzie miała swój szczęśliwy koniec - tłumaczy. I dodaje, że już kończą się prace geodetów, którzy w uzgodnieniu z rolnikami, właścicielami gruntów, wytyczają granice rzeczki. W ostatnich latach struga nie była regulowana, dlatego w niektórych miejscach zmieniła swoje koryto. Przykładowo w okolicach Szczańca okazało się, że płynie na gruntach rolników. To się jednak zmieni.

Przypomnijmy, że struga ma około 20 km. Swój bieg rozpoczyna od Jeziora Wilkowskiego a następnie płynąc przez Świebodzin, dociera do jeziora Zamecko. Dalej dopływa do Jeziora Poznańskiego, a później kanałami dociera do Zgniłej Obry. I cały ten odcinek, trzeba oczyścić, pogłębić, a w niektórych miejscach wytyczyć od nowa. Konieczne jest zbudowanie nowych przepustów i mostów.

Dyrektor Filipczak szacuje, że koszt prac wyniesie 17-18 mln zł. Jednak o ostatecznej wysokości zadecyduje przetarg, który zostanie ogłoszony jeszcze w tym roku. Na razie trwa opracowanie dokumentacji, która ma być gotowa do 30 czerwca br. Za dokumentację, która kosztowała około 800 tys. zł, solidarnie zapłacą marszałek lubuski oraz samorządy Świebodzina, w tym powiatowy oraz Szczańca. Natomiast co do kosztów budowy, to pieniądze mają pochodzić z Programu Operacyjnego Lubuskie 2020.

Czesław Wachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.