Strzykawki z igłami leżały na śmietniku
W śmieciach obok niedziałającej jeszcze lecznicy weterynarza leżą zużyte strzykawki z igłami - powiadomił nas Czytelnik
O sprawie zużytych strzykawek w śmieciach obok lecznicy jednego z weterynarzy w Słońsku powiadomił nas we wtorek wieczorem Andrzej Banach. Wykonywał prace budowlane przy nowo powstającej lecznicy weterynaryjnej. W środę rano pojechaliśmy zobaczyć, czy faktycznie sytuacja wygląda tak, jak ją przedstawił.
Weterynarz nie zaprzecza
Przy drodze obok lecznicy stało pięć worków typu big bag, to opakowania do przechowywania materiałów takich jak: piasek, gruz, chemikalia itp.). Między innymi śmieciami znajdowały się zużyte strzykawki ze sterczącymi igłami. - Odpady medyczne tego typu powinny być odbierane przez firmę, a potem utylizowane - mówi Andrzej Gembka, powiatowy lekarz weterynarii w Sulęcinie.
- Przyznaję, że big bagi są moje. Wczoraj wieczorem sprzątałem samochód i wyrzucałem z niego śmieci. Mogły być tam też strzykawki. Wszystkie te odpady, w tym budowlane są do segregacji, i dzisiaj się tym zajmę. Mam umowę z firmą, która odbiera ode mnie odpady medyczne i jak posegreguję te śmieci, to strzykawki przekażę do utylizacji. Wiem, że to zgłosił to wam mój sąsiad, który chciał mi zrobić na złość - mówi weterynarz (nie chce nazwiska w gazecie).
Izba też już wie
Droga, na której leżą worki, należy do Franciszka Jamniuka. Jego firma jest w najbliższym sąsiedztwie nowej lecznicy. Weterynarz korzysta z drogi w ramach tzw. służebności.
- Gdybym nie udostępnił tej drogi właścicielowi działki, nie mógłby budować lecznicy, bo nie miałby dojazdu. Big bagi stoją nie od wczoraj, tylko już jakiś czas. Nie wiem, co tam w środku jest, bo nie zaglądałem. Wczoraj do mnie przyszedł Andrzej Banach i powiedział mi o strzykawkach - mówi Franciszek Jamniuk.
Weterynarz powiatowy sprawę już zna, ale twierdzi, że nie jest w jego kompetencjach sprawdzanie prywatnych weterynarzy. - Takie praktyki weterynaryjne podlegają Lubuskiej Izbie Weterynaryjnej w Zielonej Górze - mówi Andrzej Gembka.
Zadzwoniliśmy jeszcze do Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Sulęcinie. - Dzisiaj się o tych odpadach dowiedziałem. Sporządziłem notatkę i wysłałem do izby weterynaryjnej, bo tej izbie podlegają prywatni lekarze - powiedział nam Artur Krysik, powiatowy weterynarz.
Lubuska Izba Weterynaryjna w Zielonej Górze też już sprawę zna, bo przed naszym telefonem wpłynęło do niej zgłoszenie. Niestety osoba, która mogłaby z nami na ten temat porozmawiać, jest na zwolnieniu chorobowym i będzie dopiero 14 października.
- Czy ktoś w tym czasie podejmie jakieś kroki? - zapytaliśmy. - Zostanie zwołane prezydium, które zajmie się zgłoszonym tematem - usłyszeliśmy w odpowiedzi w izbie.