Szef muzeum: Przewodnik zarabia na czyimś majątku
Klaus Ahrendt: Wygrałem w sądzie, będę oprowadzał gości
Klaus Ahrendt, przewodnik wycieczek, oprowadza turystów po terenie starego miasta, który należy do Muzeum Twierdzy Kostrzyn. Dyrektor muzeum się na to nie godzi. - Po pierwsze, pan Ahrendt chce zarabiać na czyimś majątku i pracy, a po drugie, nie wiem, w jaki sposób przewodnik prowadzi narrację. Nie mam pewności, że nie opowiada na przykład o polskich obozach śmierci czy też czy nie wychwala Fryderyka Wielkiego, który to nie działał dla dobra Polski - mówi Ryszard Skałba, dyrektor muzeum. W statucie muzeum brak jest jednak wpisu, jaki dokładnie teren obejmuje muzeum. Jest wpis, który odsyła do umowy między miastem a muzeum. Ahrendt uznał, że tak być nie może i sprawa skończyła się w sądzie. Sąd potwierdził rację Ahrendta, ten więc nie widzi przeciwwskazań i działalności nie zaprzestał.
- Sąd uznał, że mam rację. Teren muzeum nie jest określony, więc mogę po nim oprowadzać wycieczki - mówi nam Klaus Ahrendt, przewodnik turystyczny.
K. Ahrendt od lat walczy z dyrektorem Muzeum Twierdzy Kostrzyn o prawo oprowadzania wycieczek turystycznych po terenie Starego Miasta Kostrzyna. Ahrendt odpłatnie oprowadza niemieckich turystów, bo jak twierdzi, ma działalność gospodarczą w zakresie obsługi turystycznej, a teren jest ogólnodostępny i publiczny, więc żadnej zgody na to posiadać nie musi.
Nie zgadza się z nim dyrektor muzeum. - Pan Ahrendt jako muzeum rozumie tylko budynek i to, co jest w środku - mówi Ryszard Skałba. - Nie przyjmuje do wiadomości, że istnieją inne rodzaje muzeum typu: powierzchniowe, skanseny itd., gdzie to, co jest na powierzchni należy do muzeum. Muzeum Twierdzy Kostrzyn obejmuje twierdzę, wnętrze Bastionu Filip, jak i Stare Miasto - dodaje.
W statucie muzeum brak jest wpisu, jaki dokładnie teren obejmuje placówka. Jest wpis, który odsyła do umowy między miastem a muzeum. Ahrendt uznał, że tak być nie może i sprawa skończyła się w sądzie. Sąd potwierdził jego racje: - Teren starego miasta jest otwarty i publicznie dostępny, nie widzę więc przeciwwskazań, by swą działalność kontynuować - mówi przewodnik. Na co szef muzeum odpowiada: - Korzystać mogą wszyscy, ale nie ma możliwości, żeby bez zgody zarządcy prowadzić na tym terenie działalność gospodarczą i zarabiać na czyimś majątku i terenie. To reguluje ustawa - mówi Skałba. Przejrzeliśmy ustawę, o której mówi dyrektor. Punkt pierwszy mówi „Przewodnicy turystyczni mogą oprowadzać obsługiwane wycieczki po muzeach, wystawach i zabytkach, jeżeli zadania tego nie wykonuje osoba upoważniona przez muzeum, organizatora wystawy albo właściciela lub posiadacza zabytku”.
Podczas gdy przewodnik oprowadzał wycieczkę, dyrektor wezwał straż miejską. - Strażnicy przy turystach zarzucili mi, że nielegalnie oprowadzam wycieczki - mówi przewodnik. Ahrendt oświadczył funkcjonariuszom, że przeszkadzają mu w prowadzeniu legalnej działalności i terenu muzeum nie opuścił. Komendant straży wniósł o ukaranie Klausa Ahrendta. Sąd uznał go za niewinnego.
- Zdarzało się też, że dyrektor podchodził, kiedy oprowadzałem turystów, i wyzywał mnie od oszustów i kłamców. Goście często odchodzili i już nie zapłacili za usługę - dodaje.
- Pan Ahrendt chciałby pracować na siebie, korzystając z czyjegoś majątku i pracy innych. My sprzątamy, my kosimy trawę, wywozimy śmieci, grabimy, odśnieżamy, inwestujemy, a on chce wejść i zarabiać - mówi dyrektor. R. Skałba porusza też inną kwestię. - Ustawodawca po to zapisał w ustawie to, że oprowadzać po muzeach może osoba, którą wyznaczy zarządzający muzeum, bo ważne jest dla niego prowadzenie narracji. To właściciel powinien określać, w jaki sposób go zaprezentować, a ja nie wiem, co opowiada pan Ahrendt, czy nie opowiada o polskich obozach śmierci albo czy nie wychwala Fryderyka Wielkiego, który był królem, ale szkodnikiem dla Polski, my tego nie wiemy... - mówi dyrektor.
- Wycieczka to nie jest impreza polityczna, tylko kulturalna. Podczas pokazywania historycznych miejsc mówi się o faktach, a nie o osobistych przekonaniach przewodnika - odpiera Klaus Ahrendt.
- Pan Ahrendt mógłby wykonywać swoje usługi, gdyby podpisał umowę z muzeum, tak jak inni przewodnicy, pod warunkiem że dyrektor zechce taką umowę podpisać - komentuje burmistrz Andrzej Kunt.