Tai jest głuchy jak pień, więc „słucha” języka migowego

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Tai jest głuchy jak pień, więc „słucha” języka migowego

Tomasz Rusek

Oto Tai. Jeden z najbardziej wyjątkowych psów w Gorzowie. Jest bokserem albinosem, z ogonem (to rzadkość u tej rasy), do tego jest kompletnie głuchy, więc „słucha” komend na migi. No i na dokładkę pisze bloga. No dobrze, prawie pisze

Dziś poszedłem po bandzie. Zrzuciłem wszystkie kurtki z wieszaków, rozwaliłem buty i jednego pogryzłem. Wybrałem te najdroższe i najnowsze buty. Jak matka wróci z pracy, to mnie przerobi na szaszłyki”.

„Matka mówi, że jestem gorszy niż diabeł, uświniony jak prosiak i mam się nie ruszać. Mało tego: kanapę sobie kupiła i, skórkowana, zabroniła włazić”.

„Ukradłem kiedyś dziewczynce piłkę. Nie zabrała mi jej, bo tak piłkę ohydnie oplułem, że dziewczynka się poddała. Uwielbiam tę piłkę”.

„Matka postanowiła mnie bojkotować. Zastanawia się, czy podarować mi klatkę, czy elektrycznego pastucha. I zastanawia się jeszcze, co mi zrobi, jak zrzucę akwarium i 200 litrów wody wyleje się na panele wtedy, gdy jej nie będzie w domu i umrą jej ryby, które bardzo kocha”.

Było 8 kilo, a jest prawie 40

Takie zabawne wpisy można znaleźć na facebookowym profilu „Tai – głuchy bokser”, który to miniblog, w imieniu swojego boksera, prowadzi Aleksandra Paśkiewicz-Szypuła z Gorzowa. Postanowiła w ten sposób opowiadać o życiu Taia. Dlaczego? Bo to wyjątkowy pies! Po pierwsze – jest albinosem. A po drugie – jest głuchy.

Tai ma niemal rok. To kawal "chłopa"- waży niemal 40 kilogramów. Jak pociagnie, to może rękę urwać.
Tomasz Rusek Aleksandra: – Nasz Tai to słodki wariat

Rodzina Szypułów wiedziała o tym, gdy go przygarniała. Był wówczas mały (ważył 8 kg, dziś prawie 40), a zaraz będzie obchodził pierwsze rodziny – roczek skończy 29 marca.

Bardzo się przez ten czas zmienił, zmężniał, nabrał ciała, ale bawić lubi się cały czas. I zawsze ma na to siłę. Przy czym dla niego zabawa to... wszystko: obgryzanie drzewek w ogrodzie, ganianie za piłką, walenie silnym ogonem w co popadnie.

Mówię i tak – z przyzwyczajenia

Gdy odwiedzam Taia w jego domu przy ul. Kostrzyńskiej, skacze na mnie radośnie. Liże po dłoni, łasi się, obwąchuje. A ja – bezwiednie – do niego mówię. Aleksandra śmieje się, bo każdy – z przyzwyczajenia 
– próbuje wydawać Taiowi komendy. A on przecież nie zareaguje, bo nic nie usłyszy.

No to jak się z nim porozumiewać?! Szypułowie uczą go, by reagował... na gesty. Poważnie! Porozumiewają się z Taiem na migi. Jak im idzie? Okazuje się, że biały bokser rozumie już kilka podstawowych komend: „nie wolno”, „dobry pies”, „wyjdź” i „chodź”.

Wie też, kiedy jest karcony. Aleksandra pokazuje wtedy gest, którego osoby niesłyszące używają – o ironio! – by pokazać... „brawo” (przypomina to nieco wkręcanie żarówek obiema rękami). Jednak bokser to rasa nietypowa, więc – choć komendy rozumie – to... nie zawsze się do nich stosuje. Ot tak, po prostu.

Gorzej jest wtedy, gdy nie widzi

Tylko że czasami język migowy jest bezużyteczny – na przykład wtedy, gdy Tai nie patrzy, bo akurat biegnie przed siebie. Wołać go nie ma sensu. Pokazywać cokolwiek – też. Raz uciekł z posesji i popędził ul. Kostrzyńską, nie zwracając uwagi na auta. Na szczęście zaczął się łasić do ludzi koło pobliskiego kościoła i dzięki temu udało się go dorwać. Od tamtej pory w ciągu dnia wychodzi wyłącznie na smyczy, a wieczorem, gdy nie ma ryzyka, że ktoś otworzy bramę, jest puszczany, by się wybiegał na hektarowym ogrodzie.

Teraz Szypułowie zastanawiają się nad adopcją drugiego boksera – pies słyszący bardzo by pomógł w wychowaniu i w komunikacji z Taiem, a gorzowianie pomogliby kolejnemu psu. Ciągle to rozważają. Doświadczenie w tej kwestii mają ogromne. W przeszłości adoptowali już między innymi niewidomą i głuchą Molli. A i teraz – poza Taiem – opiekują się jeszcze yorkiem i trzema kotami.

Imię? To wszystko przez żużel

Nie daje mi jeszcze spokoju, dlaczego właściwie Tai jest Taiem, a nie Azorem, Baksem, Szarikiem czy innym Fluffym? Skąd takie oryginalne imię?

Aleksandra śmieje się i mówi, że to wszystko przez... żużel!

Bokser albinos miał mieć na imię Chester. Jednak gdy go w Koninie zobaczyliśmy po raz pierwszy, to jakoś ten Chester nam nie pasował. A ponieważ nasz dom jest domem żużlowym, lubimy tatuaże, a nasza córka uwielbia Taia Woffindena, to pies został... Taiem Woffindenem – opowiada gorzowianka.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.