To był festiwal absurdów. Niektórzy dziennikarze dostali amoku

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
Dorota Kania

To był festiwal absurdów. Niektórzy dziennikarze dostali amoku

Dorota Kania

Są momenty, kiedy część towarzystwa dziennikarskiego zachowuje się - delikatnie mówiąc - jakby miało ograniczony kontakt z rzeczywistością. Po wywiadzie, który portalowi i.pl udzielił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński, niektórzy dziennikarze dostali amoku. Niektórzy wprost sugerowali, że wywiad jest fejkiem (czyli zmyślony), inni zaatakowali Grzegorza Kuczyńskiego, który przeprowadził wywiad. Zarzucili mu, że... nie jest dziennikarzem, chociaż o Wschodzie, Ukrainie i polityce wschodniej mogliby się od niego uczyć.

Nie znam lepszego specjalisty od spraw wschodnich niż Grzegorz Kuczyński, autor książek, artykułów i analiz na ten temat. Ale furda z tym, trzeba napisać, że dziennikarzem nie jest. A że to nieprawda? No cóż, jeżeli ktoś nie czyta i nie słucha programów naszego autora, to trudno poradzić na taką indolencję.

Kto pyta, nie błądzi

Inny przykład rozmijania się z rzeczywistością to sprawa podjętej kilka dni temu rezolucji ONZ. W mediach społecznościowych niektórzy dziennikarze napisali, że Polska tę rezolucję poparła. Nikt nie zadzwonił do prof. Krzysztofa Szczerskiego, stałego przedstawiciela RP przy ONZ, nikt nie zapytał, czy to prawda, zamiast tego rozlała się fala krytyki i ataki na prof. Szczerskiego. Na szczęście wykazał się on błyskawicznym refleksem i zdementował plotkę: „Polska NIE POPARŁA tekstu rezolucji uznającej aborcję za prawo człowieka” - napisał na Twitterze.

Sporo emocji w mijającym tygodniu dostarczyła Kazimiera Szczuka, w swoim premierowym programie w RMF FM, w którym rozmawiała z wiceministrem spraw zagranicznych Pawłem Jabłońskim. Nie dość, że myliła daty, dokumenty i nazwy liczb (bilion nazwała biliardem), to na dodatek nie pozwoliła swojemu gościowi dojść do głosu i to w specyficzny sposób. „Ale zdaje mi się, że to ja prowadzę tę rozmowę, a nie pan. I chciałabym teraz, żeby pan przestał mówić” - stwierdziła Szczuka, gdy minister Jabłoński na jej wywód, że Polska zrzekła się reparacji, zapytał, w jaki sposób zrzekliśmy się reparacji.

Wyrwane z kontekstu

Bank absurdów medialnych rozbiła Justyna Dobrosz-Oracz z portalu wyborcza.pl oraz telewizji TVN.

Dziennikarka zapytała prof. Przemysława Czarnka, ministra edukacji i nauki, o to, czy... chciałby ustawowo zakazać seksu dla przyjemności. Pytanie dotyczyło zmanipulowanej przez część mediów wypowiedzi prof. Czarnka dla Polskiej Agencji Prasowej, która w rzeczywistości brzmiała: „Jeżeli seks traktuje się wyłącznie jako przyjemność i mówi się o jakimś prawie do posiadania dzieci, również przez grupy, które nie są związkami małżeńskimi, nie stanowią rodziny nawet nieformalnej, to już mamy do czynienia z upadkiem wartości, na podstawie których funkcjonowaliśmy przez wieki”.

Wyborcza.pl i jej akolici dopatrzyli się jednak spisku i stąd mało mądre pytanie Dobrosz-Oracz. Po odpowiedzi na nie ministra edukacji i nauki („Pani jest głupia, czy pani po prostu tak mówi?”), na głowę ministra posypały się gromy, chociaż kompromitacja dziennikarki była widoczna.

Katalog bzdur zamyka telewizja TVN. Ta z kolei zajęła się podeszwami butów Jarosława Kaczyńskiego, który był uczestnikiem panelu XXXI Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Nie była ważna dyskusja, tocząca się wokół spraw bardzo ważnych dla Polski - podeszwy były najważniejsze. Zapewne dziennikarze nie bardzo rozumieli, czego rozmowa dotyczy; dziwne jest jednak to, że obnoszą się z tym publicznie. Ale widocznie musieli zrobić materiał, więc wybrali to, co najprostsze.

Dorota Kania

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.