To już pewne. Choroba dębów to nie przypadek, zatruwano je celowo...

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała GL
Anna Chreptowicz

To już pewne. Choroba dębów to nie przypadek, zatruwano je celowo...

Anna Chreptowicz

Do urzędu miasta w Babimoście trafił raport sporządzony przez Instytut Dendrologii Polskiej Akademii Nauk w Kórniku, który wyjaśnia, dlaczego dęby obumierają.

Sprawa zagadkowego zamierania dębów przy ul. Piłsudskiego po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w listopadzie. W pięciu starych drzewach odkryto nawiercenia wypełnione dziwną substancją. Ponieważ drzewa od jakiegoś czasu zaczęły obumierać. Pojawiło się podejrzenie, że ktoś zatruwa je celowo.

Zaczęło się wielkie dochodzenie. W urzędzie miasta poszukiwano świadków, sprawa trafiła również na policję. - Na razie nie chcemy rzucać żadnych oskarżeń, dopóki nie poznamy wyników ekspertyzy - zapowiadał Bernard Radny, burmistrz Babimostu.
Pod koniec grudnia raport sporządzony przez instytut dendrologii trafił na biurko burmistrza. I potwierdził najgorsze przypuszczenia.

Po przeprowadzeniu wnikliwych obserwacji drzew i po zapoznaniu się z dokumentacją mogę stwierdzić, że przyczyną zamierania drzew było celowe działanie człowieka, czytamy w raporcie. Eksperci stwierdzili również, że otwory jakie zostały odnalezione w pniu wykluczają jakiekolwiek naturalne źródło ich powstawania. Sprawca celowo nawiercił drzewa wprowadzając do wnętrza substancję chemiczną.

- Jest to sytuacja wyjątkowo szokująca, gdzie mamy do czynienia z umyślnym niszczeniem drzew, działaniem mającym na celu uśmiercenie żywych roślin - dodaje ekspert.

Sprawa bulwersuje tym bardziej, że wiek jednego z dębów określono na... 170 lat!

Burmistrz poinformował nas, że policja postanowiła umorzyć śledztwo, ze względu na brak jakichkolwiek podejrzanych. - I myślę, że tak też się skończy, bo nikogo za rękę nie złapaliśmy - mówi Bernard Radny. Dodaje jednak, że gmina zrobi wszystko, by jakoś odratować zatrute drzewa. - Niedawno przeprowadziliśmy cięcie suchych gałęzi. Dęby będziemy również zasilać nawozami i składnikami mineralnymi, dzięki czemu być może przynajmniej te zdrowe części odżyją. Bardzo chcielibyśmy jakoś zahamować proces obumierania drzew. Najbardziej szkoda tego dębu, który okazał się mieć 170 lat. Do tej pory myśleliśmy, że drzewa mają góra 80 lat - dodaje.

Jeśli znajdą się pieniądze, gmina zleci specjalne badania stwierdzające, jaka substancja zatruła drzewa.

Anna Chreptowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.