Agata Wolańska

To tu zabili, podpalili ciało... Zła sława os. Słonecznego

„Oznaczone” gryzmołami ściany, potłuczone butelki po wódce, śmieci rozsypane na ulicy nikogo tutaj nie dziwią. Choć jest dopiero 9 rano, pod rzędem sklepów Fot. Agata Wolańska „Oznaczone” gryzmołami ściany, potłuczone butelki po wódce, śmieci rozsypane na ulicy nikogo tutaj nie dziwią. Choć jest dopiero 9 rano, pod rzędem sklepów już zbiera się grupa miejscowych pijaków...
Agata Wolańska

Na tym osiedlu notorycznie rozgrywają się dramaty, o których mówi cała Polska

Najpierw dwóch braci zabija brutalnie młodego mężczyznę na szkolnym boisku i próbuje zatrzeć ślady, podpalając ciało. Kilkanaście miesięcy później 16-letnia dziewczyna wyskakuje z okna na 10. piętrze wieżowca. Jeszcze w tym samym miesiącu 51-letni mężczyzna uniemożliwia ratownikom medycznym wejście do mieszkania, w którym znajduje się potrzebująca pomocy kobieta. Choć ratownikom udaje się ją bezpiecznie wyprowadzić, to mężczyzna barykaduje się w domu. Interweniują antyterroryści - wchodzą do mieszkania siłą. Używają granatów hukowych.

To tylko część dramatów, jakie rozegrały się na osiedlu Słonecznym. Potłuczone butelki po wódce, bezsensowne bazgroły namazane sprejem, brzydkie, rozwalone chodniki, mnogość sklepów monopolowych, ciągłe interwencje policji i degradacja społeczeństwa to chleb powszedni tego osiedla.

Marzec 2017 r. W sądzie zapada wyrok: 25 lat więzienia dla dwóch braci za brutalne morderstwo i spalenie ciała kolegi. 6 miesięcy pozbawienia wolności dla człowieka, który przeszedł obojętnie. - Widziałem, że na boisku pali się ciało jakiegoś chłopaka. Od razu pomyślałem, że to Krzysiek. Ale nic nie zrobiłem, poszedłem dalej - tak zeznaje podczas procesu.

Morderstwo ma miejsce w październiku 2015 r. To noc z piątku na sobotę. Na osiedlu trwają przynajmniej dwie imprezy. Na jednej są bracia - mordercy, na drugiej - ofiara. Cała trójka spotyka się chwilę po godz. 4. Chcą „wyjaśnić” jakąś sprawę z przeszłości. Kłócą się głośno. Co najmniej jeden z braci jest odurzony amfetaminą. Napięcie między nimi rośnie, aż w końcu mężczyźni zadają koledze 12 ran kłutych. Idą na pobliską stację paliw, kupują Petrygo - płyn do chłodnic. Próbują podpalić ciało, żeby zatrzeć ślady, ale Petrygo się nie pali. Idą na stację drugi raz, kupują olej napędowy. Udaje im się wzniecić ogień.

Dzieje się to przez całą noc. Ludzie słyszą krzyki. Jeden z sąsiadów o piątej rano widzi dwóch mężczyzn, którzy kręcą się koło bloku denata. Nikt nie dzwoni po policję. - Do tego zabójstwa mogło nie dojść. Wystarczyło anonimowo zgłosić awanturę na osiedlu. Nikt tego nie zrobił. Dlaczego? Specyficzne osiedle… Specyficzne zachowanie… Specyficzni ludzie… - mówi półtora roku później w sądzie prokurator. Kilka minut przed godz. 7 przypadkowa osoba natyka się na zwłoki, okryte resztkami jeszcze tlącego się ubrania. I dopiero wtedy o wszystkim dowiaduje się policja. Sprawą interesuje się cała Polska.

Grozi ratownikom bronią

Koniec lutego 2017 r. Pogotowie jedzie do kobiety. Na miejscu 51-letni mężczyzna nie chce wpuścić ratowników. Grozi im bronią, najprawdopodobniej hukową. Ratownikom udaje się co prawda bezpiecznie wydostać kobietę z mieszkania, ale jej konkubent chwilę później zamyka się w lokalu i nie chce nikogo wpuścić. Interweniują antyterroryści. Okazuje się, że mężczyzna jest tak pijany, że można go przesłuchać dopiero następnego dnia. - To niemożliwe, on to taki spokojny. Prędzej bym pomyślał, że to ten, co mieszka obok - mówi pan, który przedstawia się jako Zbigniew. - Mój znajomy chce sprzedawać mieszkanie, już trzecią noc nie śpi spokojnie - dodaje mieszkanka klatki, w której sytuacja miała miejsce. O sprawie jest głośno w całym kraju.

Wyskoczyła z 10. piętra

Początek lutego. 16-letnia dziewczyna wyskakuje z okna wieżowca. Z 10. piętra. - Pewnie przez narkotyki, bo prowadzała się z tymi miejscowymi ćpunami - mówi kwaśno emerytka z osiedla. Ale nikt więcej nie wysuwa takiej tezy. - To pewnie przez problemy rodzinne - tak twierdzą jej sąsiedzi. Ktoś mówi, że słyszał krzyki w mieszkaniu chwilę przed tragedią. Następnego dnia pod blokiem płonie jeden, skromny znicz. A obok leży… butelka po wódce.

Te trzy sytuacje łączy jedno: wszystkie miały miejsce na os. Słonecznym, położonym w zachodniej części Gorzowa, przy drodze w kierunku Kostrzyna. Ta część miasta należy do „chłopaków z osiedla”. To właśnie tu gorzowska policja ma najwięcej interwencji, to właśnie tu nie brakuje awantur, rozrób.

Nie zawsze tak tu było...

- Jeszcze w XVIII w. w tym miejscu była manufaktura tkacka. Ta część miasta nazywała się wtedy Frydrychowo - opowiada historyk i regionalista, Robert Piotrowski. - Funkcjonował tam tartak, cegielnia. To wszystko zostało rozebrane w latach 60. XX w., gdy zaczęto budować osiedle Słoneczne - mówi. Z początku było to nowe, młode osiedle. Istniała znana w całym mieście restauracja Kosmos, która przyciągała mieszkańców nie tylko Gorzowa, bo i okolic. Później jednak ambitniejsze osoby zaczęły się przenosić, w miarę jak powstawały kolejne osiedla. A ci - delikatnie mówiąc, mniej ambitni - pozostali. - Ale tak bywa na każdym osiedlu - mówi Robert Piotrowski. - Kiedyś Zawarcie miało złą opinię, źle się też mówiło o tzw. Kwadracie. A teraz wszystko jest tam w porządku.

A dziś wiele brakuje Słonecznemu. Nie ma zbyt wielu sklepów innych niż monopolowe, jest tylko jeden większy market. To Biedronka przy ul. Olimpijskiej, położona daleko od centrum osiedla. Jest przedszkole, podstawówka, gimnazjum. Ale cóż z tego, skoro żadną tajemnicą nie są słabe wyniki szkół? (patrz: ramka). - Wie pani, moja znajoma przeniosła syna do innej szkoły, bo uważa, że tu jest za słaby poziom - opowiada nam pani, która przedstawia się jako Katarzyna. Także komunikacja jest słaba: kto nie ma samochodu, dojedzie tam jedynie tramwajem. Co prawda przejeżdża tamtędy od czasu do czasu pociąg do Kostrzyna czy Krzyża, ale najbliższe stacje znajdują się w centrum i na położonych kawałek dalej Wieprzycach.

Tutaj braci się nie traci

Ten napis widać w wielu miejscach na osiedlu. Jeśli nie cały, to chociaż trzy litery - ,,SŁN”. Te można zobaczyć nawet na znakach drogowych. - Stała śpiewka - mówi cynicznie 20-latek. Prosi, by nie podawać jego nazwiska w gazecie. - Nie chciałbym stracić zębów - mówi wprost. - Aż tak źle? - pytamy. - Różnie bywa… - mówi po chwili zastanowienia. Oprócz „SŁN” na prawie każdym budynku nie brakuje przypadkowych znaków, symboli i wyrazów. Namazanych oczywiście sprejem.

Także potłuczone butelki po wódce, brzydkie, popękane chodniki czy śmieci rozsypane na ulicy nikogo tutaj nie dziwią. W dodatku, choć jest dopiero 9 rano, środek tygodnia, to pod rzędem sklepów przy osiedlowym straganie już zbiera się grupa miejscowych pijaków. - Wielu z nich nikt już nie chce oglądać w domu. A niektórzy nie mają gdzie mieszkać, albo mieszkają gdzieś po znajomych - tłumaczy sytuację miejscowy 20-latek.

Ale, jak twierdzi 26-latka, która mieszka w okolicy, to nie oni są „najgorsi”. Najgorsi są dalej, przy kolejnym rzędzie sklepów w pobliżu Stowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna. Tam „rządzą” młodzi ludzie. Piją wszystko: piwo, tanie wino, a nawet… denaturat. - Nie mają co robić ze sobą, to chyba dlatego tam stoją - tak sytuację tłumaczy 20-latek. - No bo na tym osiedlu nie da się robić nic innego - dodaje po chwili namysłu. A Augustyn Wiernicki, szef stowarzyszenia Brata Krystyna, mówi wprost: - Wielu z nich, widząc mnie, krzyczy nawet z daleka - „panie prezesie, to już ostatni raz”. Ale to nigdy nie jest ostatni raz.

Wiele zapytanych przez nas osób uważa, że strach chodzić samemu po osiedlu po ciemku. Ulice są niedoświetlone, z każdej strony dobiegają wieczorami krzyki. - Są takie miejsca, o których każdy wie, że lepiej ich unikać. Ludzie wiedzą, którędy lepiej nie chodzić, żeby dostać w łeb - tak opisuje życie na osiedlu 26-latka.

- Średnio na dobę na to osiedle przypadają trzy patrole - mówi z kolei dzielnicowa sierż. Karolina Borek.

- Ale co z tego, jak tej policji wieczorem tutaj nie ma - mówią mi zarówno 20-latek z osiedla, jak i pani, która przedstawia się jako Katarzyna.

Życie na tym osiedlu toczy się wokół butelki wódki - taka opinia krąży po mieście. - Według mnie przyczyną jest brak odpowiedniej instytucji na osiedlu - mówi Jerzy Wierchowicz, radny, odpowiedzialny za tę część osiedla, a także adwokat. - Niestety, biblioteka to za mało. Dzieci nie mają się gdzie ,,wyżyć” sportowo, kulturalnie... W końcu zaczynają pić, bo nie mają innej możliwości integracji. Żadną tajemnicą nie jest, że sporo osób zbiera się też m.in. na cmentarzu żydowskim, tzw. kirkucie - ale wcale nie po to, by czcić pamięć zmarłych, a żeby… pić. Część z tych osób sięga także po narkotyki. - To zwykła ćpalnia - mówi 20-latek z osiedla.- Co biorą ludzie, którzy się tam spotykają nocami? - pytamy. - Wszystko - mówi chłopak.

I rezerwat nie pomoże

Mieszkania na osiedlu należą głównie do miasta i spółdzielni. Choć większość wygląda ładnie z zewnątrz, to wystarczy wejść do przypadkowej klatki. Od razu widać, że od dawna nikt ich nie odnawiał, nikt o nie nie dba. Są zdemolowane, nierzadko czuć odrzucający fetor moczu. Zdarzają się także takie bloki, w których toalety są na półpiętrze, wspólne dla mieszkańców.

- To tutaj mamy najtańsze mieszkania, a i tak się nie sprzedają - mówi nam bez wahania Krzysztof Sienkiewicz, właściciel firmy Sienkiewicz Nieruchomości. A różnice w cenach widać gołym okiem: mieszkanie o powierzchni 38 m kwadratowych na modnym i największym w Gorzowie os. Górczyn kosztuje ok. 120 tys. zł. Na nieco starszym os. Staszica - ok. 100 tys. zł. Ale już taki sam lokal na os. Słonecznym jest wart może 70 tys. - Mieszkania są tanie z jakiegoś powodu. Nikt tam nie chce mieszkać - tak komentował już 5 lat temu internauta na naszym forum.

Potencjalnych klientów nie przekonuje nawet fakt, że blisko znajduje się rezerwat przyrody Gorzowskie Murawy. - Wie pani, mieszka się w budynku, więc rezerwat nic tu nie zmieni - uważa Sienkiewicz. Jest zdania, że awantury i rozróby to tutaj codzienność.

Agata Wolańska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.