To za rok, ale wszyscy wiedzą: Dycha będzie dla Gabrysi

Czytaj dalej
Fot. Maciej Kurtowicz
Agnieszka Drzewiecka

To za rok, ale wszyscy wiedzą: Dycha będzie dla Gabrysi

Agnieszka Drzewiecka

Mama Gabrysi pobiegła z nią, by pomóc Nadii. Teraz sama otrzyma pomoc. Już postanowiono: następna edycja Drezdeneckiej Dychy będzie dla Gabrysi.

Tegoroczna, druga już edycja biegu Drezdenecka Dycha była poświęcona małej Nadii. Pieniądze z wpisowego oraz podarowane przez sponsorów zostaną przeznaczone na leczenie tej niespełna dwuletniej dziewczynki, chorej na wrodzoną sztywność stawów.

Zainteresowanie biegiem było ogromne. Wśród uczestników byli także tacy, którzy na co dzień nie biegają, ale zdecydowali się wziąć udział tylko po to, by pomóc dziewczynce. Jedną z takich osób była Bernadetta Roszak z Rąpina, która pobiegła w kategorii dziecięcej, z córeczką Gabrysią w wózku. Gabrysia jest rówieśniczką Nadii i także cierpi na nieuleczalną chorobę.

- Dobrze wiem, jak bardzo w takich sytuacjach jest potrzebna pomoc innych. Wiem, z jakimi problemami się wtedy żyje. Dlatego postanowiłam pobiec. Gdy wróciliśmy do domu na obiad, dostałam telefon z informacją, że Gabrysia wygrała w loterii lot balonem. Organizatorzy oznajmili też, że następna edycja Drezdeneckiej Dychy będzie poświęcona właśnie Gabrysi. Nawet się nie spodziewałam, że tak się to potoczy... - mówi wzruszona Bernadetta.

Kiedyś stanie na nogi
Gabrysia w lipcu skończy dwa lata. Urodziła się z rozszczepieniem kręgosłupa, przepukliną oponowo - rdzeniową, wodogłowiem. Przez to nie jest w pełni sprawna fizycznie, nie potrafi jeszcze samodzielnie chodzić czy nawet siedzieć.

Mimo nieuleczalnej choroby, jak twierdzi jej mama - uśmiech nie schodzi z jej twarzy.

Lubi swoje książeczki, na przykład te o zwierzętach, ma ulubione bajki, na przykład te o Myszce Miki. Uwielbia spacery, dużo chodzi z mamą po lesie. Coraz więcej rzeczy interesuje ją podczas tych spacerów, niedawno na przykład zachwyciły ją drzewa. Dziewczynka lubi też ćwiczenia, jakie musi wykonywać po kilka razy dziennie w ramach rehabilitacji. Ale nie wszystkie z nich ją cieszą. Szczególnie trudna dla niej jest jedna z metod rehabilitacji.

- Ćwiczenia polegają na tym, że rehabilitant blokuje pewne części jej ciała, na przykład unieruchamia głowę, by w tym czasie wykonała prawidłowy ruch nogą. To metoda kontrowersyjna dla wielu rodziców, bo dzieci najczęściej podczas tych ćwiczeń płaczą. Ale nie płaczą z bólu, tylko dlatego, że mają zablokowane niektóre części ciała - opowiada nam mama Gabrysi.

Mimo poważnych schorzeń, rdzeń kręgowy Gabrysi nie jest uszkodzony. Jest więc duża szansa, że kiedyś dziewczynka stanie na nogi. - I chcemy tę szansę wykorzystać w pełni - mówi pani Bernadetta.


Bardzo chciała siedzieć

Każdy dzień upływa więc pod znakiem rehabilitacji: jej rodzice jeżdżą z nią do specjalistów oraz ćwiczą w domu cztery razy dziennie. Lekarze i rodzina dziewczynki pracują właśnie nad tym, by Gabrysia samodzielnie siedziała. Obecnie, by siedzieć, potrzebuje specjalnej spacerówki czy stolika stabilizującego ciało. Jej rodzice już mają ten potrzebny sprzęt. - Ułatwia jej zwykłe, codzienne sytuacje, z którymi rówieśnicy nie mają żadnych problemów. Poza tym Gabrysia bardzo chciała siedzieć - opowiada mama.

Bernadetta Roszak z Gabrysią podczas tegorocznej Drezdeneckiej Dychy, którą zorganizowano na rzecz chorej Nadii.
Maciej Kurtowicz Bernadetta Roszak z Gabrysią podczas tegorocznej Drezdeneckiej Dychy, którą zorganizowano na rzecz chorej Nadii.

Rączki Gabrysi też nie są w pełni sprawne. Może je podnieść, ale tylko do wysokości szyi, ponad głowę już nie - ciało stawia bardzo duży opór.

Dziewczynka dzięki rehabilitacji dużo się uczy. Potrafi już podpierać się na dłoniach, nauczyła się chwytać łyżeczkę. Ale już książeczki czy zabawki nie podniesie. - Więc gdy Gabrysia chce się bawić, muszę podawać jej zabawki i bawić się z nią. Gdy chce oglądać książeczkę, muszę jej ją trzymać, a ona może jedynie przewracać strony. Muszę być z nią cały czas, więc czasem przychodzi taka chwila, gdy naprawdę muszę odpocząć. Na szczęście nie jestem sama, pomaga mi tata Gabrysi, babcia, siostra - opowiada nam pani Bernadetta.

Poza codzienną rehabilitacją bardzo ważne w leczeniu są też turnusy rehabilitacyjne, podczas których przez kilka tygodni dziewczynka jest intensywnie leczona. Jeden turnus to koszt 5 tys. zł, a rocznie potrzebnych jest kilka takich wyjazdów. Na to rodziny nie stać.

Gabrysia jest pod opieką fundacji Spina, pieniądze na pomoc dziewczynce można wpłacać na konto fundacji: 66 1160 2202 0000 0002 0985 7176 (ul. Tysiąclecia 39/15, 40-875 Katowice, tytułem: Na leczenie i rehabilitację Gabrieli Roszak).

Trwa też zbiórka nakrętek. Za pieniądze z ich sprzedaży dziewczynka pojedzie na turnus (informacje o zbiórce na face-book’owym profilu Pomagamy Gabrysi Roszak). Gabrysi można też podarować 1 proc. w rozliczeniu podatkowym: KRS OOOO390348; cel szczegółowy: Gabriela Roszak.

Agnieszka Drzewiecka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.