Toruński „Anioł” nie taki straszny [zdjęcia]

Czytaj dalej
Fot. Adrian Wykrota
Joachim Przybył

Toruński „Anioł” nie taki straszny [zdjęcia]

Joachim Przybył

Brak Emila Sajfutdinowa, Peter Kildemand ledwie żywy na motocykl, debiutujący Daniel Kaczmarek - taki skład Unii Leszno wystarczył do upokorzenia Get Well Toruń.

Fogo Unia Leszno - Get Well Toruń 50:40

Unia: Pawlicki 12 (2,3,2,2,3), Musielak 6+3 (1,2,1,1,1), Zengota 10+1 (1,2,2,2,3), Kildemand 3 (3,u,w,-), Pedersen 11 (3,3,3,2,0), Kaczmarek 6 (3,0,3,0), Smektała 2+1 (2,0,0)
GET Well: Vaculik 9+2 (3,3,1,0,1,1), Gomólski 3 (0,1,2,-,d), Miedziński 1+1 (w,1,0,-), Hancock 15 (2,2,3,3,3,2), Holder 7 (2,1,1,1,2), Przedpełski 5+1 (1,1,0,3,w), Kopeć-Sobczyński 0 (0,-,u)

Nie bójmy się słów, to było upokorzenie. Torunianie jechali do Leszna po zwycięstwo. Wydawało się, że gwiazdorski zespół powinien sobie poradzić z osłabioną Unią.

Od biedy można zaliczyć mecz Martinovi Vaculikowi, ale gdzie podziała się forma sprzed sezonu Adriana Miedzińskiego i Chrisa Holdera? Pierwszy pokonał jedynie debiutującego w ekstralidze Daniela Kaczmarka. Australijczyk obu juniorów Unii, a z seniorów jedynie Tobiasza Musielaka. Kolejne wpadki Pawła Przedpełskiego w zawodach indywidualnych (wcześniej w Złotym Kasku, w tym tygodniu w IMP) najwyraźniej nie są przypadkiem i jeden z najlepszych młodzieżowców w Polsce cierpi na brak prędkości.

Gości od totalnego blamażu uratował jedynie Greg Hancock, który w pełni zrehabilitował się ze słaby mecz tydzień temu. W Lesznie pojechał wybornie, odniósł połowę indywidualnych zwycięstw całej drużyny.

Duńczyk nieprzytomny

Po meczu więcej niż o wyniku dyskutowano jednak o lekarzach na stadionach żużlowych. Czy trzeba przyjrzeć się pracy medykom w Speedway Ekstralidze? Zbyt pochopna zgoda na start Petera Kildemanda w Lesznie mogła się skończyć fatalnie. Igor Kopeć-Sobczyński zapłacił za to poważną kontuzją.

Fogo Unia Leszno - Get Well Toruń.
Adrian Wykrota Fogo Unia Leszno - Get Well Toruń.

Kildemand we wtorek groźnie upadł w swoim kraju i doznał bolesnego urazu żeber. W czwartek przyjechał na badania w Lesznie i jeszcze tego samego dnia Unia ogłosiła, że lekarz wyraził zgodę na jego start w tym meczu.

Sam Duńczyk już w trakcie spotkania „pochwalił się” na twitterze, że ma problemy z oddychaniem po pierwszym starcie. W połowie meczu stracił na chwilę przytomność, potrzebna była szybka reakcja służb medycznych. A gdyby przytomność stracił w trakcie jazdy?

W trzecim starcie w prostej sytuacji nie opanował motocykla, co skończyło się groźnym upadkiem i kontuzją juniora Get Well Igora Kopcia-Sobczyńskiego. 17-latek ma pęknięty obojczyk i złamane trzy palce. Będzie pauzował przynajmniej miesiąc.

- To nie tak, że przystąpiłem do spotkania za wszelką cenę. To była wspólna decyzja, którą podjęliśmy z lekarzami i sztabem szkoleniowym. W dniu meczu czułem się naprawdę dobrze. Wygrałem swój pierwszy wyścig, ale organizm zaczął protestować - tłumaczył później Duńczyk.

W czasie meczu emocji nie ukrywał właściciel toruńskiego klubu Przemysław Termiński. Wydarzenia komentował na facebooku. „Może jednak Kildemand, który ma połamane żebra i nie jest w stanie utrzymać motocykla, nie powinien być dopuszczony do jazdy?! Czekamy aż kogoś zabije?!”

Lekarze pod presją

Trudno odmówić mu racji. W tej chwili o dopuszczeniu zawodnika do startu decydują klubowi lekarze, często związani z klubami finansowo lub zwykłą kibicowską sympatią. W takich sytuacjach są pod dużą presją i zdarza się, że zgoda na start udzielana jest mocno na wyrost, a delikwent nawet nie za bardzo wie, gdzie znajduje się po groźnym upadku. Do startów na siłę prą także sami żużlowcy, bo przed sezonem kluby często zastrzegają sobie kary finansowe za określoną ilość nieobecności.

- Będziemy spotykać się z kolejnymi niepełnosprawnymi na żużlu, którzy będą udawali, że czują się świetnie i chcą jechać, zamiast czekać na wezwanie do zapłaty z klubu. Lepiej bowiem odjechać dwa biegi i się wycofać niż płacić - alarmuje na portalu sportowefakty.pl Krzysztof Cegielski.

Niewykluczone, że problemem służb medycznych w czasie meczu zajmie się wkrótce Speedway Ekstraliga. Prezes Wojciech Stępniewski na twitterze skomentował całą sytuację: - Dopuszczanie do jazdy zawodników w stanie, w jakim jest Peter Kildemand przez lekarzy klubowych, daje efekt taki jak widać w relacji. Nie atakowany zawodnik nie potrafi utrzymać motocykla, przez co cierpią inni zawodnicy.

Pojawił się już pomysł, żeby stan zdrowia zawodników w trakcie meczu oceniali zupełnie niezależni lekarze, którzy zapewne przyjeżdżaliby z innych miast.

Joachim Przybył

Fan koszykówki, rowerowych wypraw, historii i astronomii. Toruński (i nie tylko) sport obserwuję i opisuję od prawie 20 lat. Piszę o koszykówce, żużlu, hokeju, piłce nożnej, MMA, ale także o kibicach i sportowych zjawiskach. Dlaczego sport? Za prostotę, kontakt z ludźmi, jasne reguły i prawdziwe emocje. Na platformach Polskapress staram się odpowiadać na wszystkie Wasze potrzeby, dlatego równie ważne dla mnie są rekreacja i sport zwykłych ludzi.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.