Torzym. Burmistrz w pluskwy nie wierzy, choć dzieci cierpią

Czytaj dalej
Fot. Renata Hryniewicz
Renata Hryniewicz

Torzym. Burmistrz w pluskwy nie wierzy, choć dzieci cierpią

Renata Hryniewicz

Po telefonie z „GL” burmistrz pojechał do rodziny. Kazał pokazać sobie pluskwy lub pogryzienia

W domu jest masa pluskiew! Mój syn został tak pogryziony, że miał ranę na ranie, wysoką gorączkę, bóle brzucha. Okazało się, że jest uczulony na ugryzienia owadów. Nie mam już siły walczyć, a burmistrz ma nas gdzieś! - poskarżyła sie nam Aleksandra Sołtysiak.

Od 8 lat mieszka z mężem i czwórką dzieci w małych Prześlicach koło Torzymia. Ich dom to stara trzyrodzinna kamienica z mieszkaniami komunalnymi. Problem z pluskwami pojawił się w marcu tego roku.

Pod łóżkiem była ich istna plaga

- Wcześniej nie było problemu z tym robactwem. Skąd się wzięło? Nie wiem. Prawdopodobnie ktoś z mieszkańców przyniósł z meblami. To kamienica z trzema mieszkaniami, sąsiedzi o problemie nie mówili, więc nie wiedziałam - zaczyna opowiadać pani Ola. - Parę miesięcy po powrocie od rodziny, gdzie mieszkaliśmy półtora roku, coś nas gryzło. Drapaliśmy się do krwi. Nie wiedziałam, co jest grane, bo przecież jesteśmy czystą rodziną, dbamy o higienę osobistą, w domu też zawsze jest posprzątane. Kiedyś powiedziałam o tym mojej sąsiadce z dołu, która do mnie przyszła. Wtedy dopiero wyszło na jaw, że w kamienicy są pluskwy. Podniosła do góry łóżko a tam... czarno od tego robactwa. Powiedziała, że u niej jest to samo. Boże, co ja przeżyłam, to było dla mnie coś strasznego! - opowiada kobieta. - Poszłam do burmistrza, prosić o pomoc. Przysłał firmę, która zdezynfekowała całą kamienicę. Wyrzuciliśmy wtedy wszystko. Spaliśmy na podłogach. Meblowaliśmy dom od początku. Po jakimś czasie znów to samo. I znów dezynfekcja, wyrzucanie łóżek i mebli i tak w kółko z pięć razy. Za każdym razem zaciągaliśmy kredyt, żeby kupić choćby używane meble. Nie stać mnie teraz na spłaty. Mąż do pracy na kilkanaście godzin nieraz idzie bez kanapek, bo nie mam z czego mu zrobić ... - pani Ola zaczyna płakać. Synowie przytulają sie do niej, żeby ją pocieszyć.

Pluskwy wychodzą wieczorem

W czasie naszej rozmowy pan Ireneusz przyniósł nam na dłoni pluskwę (zdjęcie u góry w kółku). Na dowód. - W dzień robaków nie widać, w nocy się pojawiają - mówi. Kiedy pojechaliśmy do rodziny Sołtysiaków była godzina 20.00. To pora, o której pluskwy się ożywiają i wychodzą z zakamarków. Pan Ireneusz zaprowadził nas do pokoju, gdzie na ścianach widać zakrwawione ślady po zabiciu tych insektów. Plamy widniały przy łóżku piętrowym 10-letnich bliźniaków. W tym Damiana uczulonego na ugryzienia.

Burmistrz mówi, że „sprawę pilotuje”

Zadzwoniliśmy do burmistrza Torzymia Ryszarda Stanulewicza z zapytaniem, co zamierza zrobić w sprawie pluskiew w budynku gminnym. Burmistrz odpowiedział, że „nie ma żadnego problemu, była zrobiona dezynfekcja, potem opieka sprawdziła i pluskiew nie ma”. Kiedy nasz dziennikarz oznajmił, że był w domu i widział insekty na własne oczy, burmistrz obiecał to sprawdzić. Obietnicy dotrzymał, bo zaraz wsiadł w samochód i pojechał do rodziny. Po jego wyjściu zadzwoniła do nas pani Ola: - Kazał nam pokazać ugryzienia. W tym momencie nie ma śladów. Damian miał tylko jeden ślad na plecach. Przecież pani widziała sama, nie kłamiemy - mówiła.

Kiedy się rozłączyłyśmy, zadzwonił burmistrz: - Właśnie wyszedłem z domu rodzinypaństwa Sołtysiaków. Nikt nie jest pogryziony, nie widzę żadnych dowodów na to, że pluskwy tam są, nie mniej jednak sprawę będę pilotował. Ściągnę fachowców, żeby sprawdzili, jak będzie trzeba zdezynfekują pomieszczenia po raz kolejny.Byłem u sąsiadów, którzy nie narzekają i nie potwierdzają, że mają problem z pluskwami - mówił.

- Jeśli okaże się, że znowu będziemy musieli wszystko wyrzucić i burmistrz nie pomoże, to poruszę niebo i ziemię - zapowiada Aleksandra Sołtysiak.

Renata Hryniewicz

Moje działania reporterskie skupiają się na terenie powiatu słubickiego i sulęcińskiego. Szukam tu ludzi, miejsc, wydarzeń, o których warto pisać i je pokazywać. Szukam tematów, które niosą jakiś przekaz, pokazują ciekawe działania, ale także takich, w których poprzez nagłośnienie mogę pomóc rozwiązać problem. Zawsze staram się dociec prawdy wysłuchując różnych wariantów, jeśli chodzi o spór – wysłuchuję i opisuję obie strony. Staram się, żeby Czytelnik sam ocenił, po której stronie leży prawda. Można zgłosić mi każdy temat, każdy problem, każdą inicjatywę.
Jestem zawsze blisko ludzi i staram się spotykać z nimi osobiście, by ocenić sytuację, a w temacie ująć także emocje. Lubię pisać o ludziach i ich przeżyciach, pokazywać to, co w moim rejonie dzieje się dobrego, ale nie uciekam od spraw kontrowersyjnych, o czym nie raz przekonali się moi Czytelnicy.
Jestem optymistką i nigdy się nie załamuję. Wierzę, że zawsze jest jakieś wyjście. Lubię dobry żart i ludzi wesołych z pozytywną energią. Nie znoszę smutasów.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.