Jakub Kłyszejko

Trwa biało-czerwona hegemonia. Znów jesteśmy mistrzami świata!

Po zakończeniu zawodów trwała ogromna radość naszych mistrzów. Było się z czego cieszyć! Fot. Paweł Matysik Po zakończeniu zawodów trwała ogromna radość naszych mistrzów. Było się z czego cieszyć!
Jakub Kłyszejko

POLSKA okazała się bezkonkurencyjna w Lesznie. Nasza kadra dała pokaz świetnego speedwaya

Tak, tak, tak! Żużlowa reprezentacja Polski obroniła tytuł mistrzów świata! Biało - czerwoni nie dali najmniejszych szans rywalom w Lesznie. Jedynie Szwedzi próbowali zagrozić naszym, ale nie byli w stanie pokonać zespołu trenera Marka Cieślaka. To już ósmy złoty medal kadry w historii Drużynowego Pucharu Świata.

Na stadionie można było wyczuć delikatne napięcie, ale chyba nikt nie wyobrażał sobie innego scenariusza niż zwycięstwo naszej kadry. Gospodarze byli stawiani w roli faworyta i… nie zawiedli.

Przed zawodami w parku maszyn pojawił się prezes PZPN Zbigniew Boniek. Wręczył specjalne koszulki naszym reprezentantom i podczas krótkiej rozmowy życzył im powodzenia. Stadion im. Alfreda Smoczyka został wypełniony niemalże w komplecie już na ponad godzinę przed pierwszym biegiem. Słychać było próby dopingu, głośne okrzyki, a także można było wyczuć wielkie zniecierpliwienie i oczekiwanie publiczności na wielki triumf „Orłów”.

Ale po kolei. Rywale nie zamierzali odpuszczać. Sama stawka wielkiego finału mogła zaskoczyć niejednego kibica, a także znawcę speedwaya. Zabrakło w niej Duńczyków, którzy w historii DPŚ zdobyli aż 12 medali, w tym cztery złote. Do decydujących zmagań nie zakwalifikowali się również Australijczycy, którzy byli wymieniani w gronie faworytów do zdobycia krążka. Mocno zaskoczyli Rosjanie, którzy błysnęli w piątkowej rywalizacji. Nie przeszkodził im brak Grigorija Łaguty, który został zawieszony za stosowanie dopingu.

Wszystko rozpoczęło się od odśpiewania a cappella „Mazurka Dąbrowskiego” przez prawie 20 tys. kibiców. Chwilę później rozpoczęło się ściganie. Świetnie zaczął Patryk Dudek, który zdecydowanie zwyciężył w pierwszym biegu. Po kilku seriach stawka mocno się wyklarowała. Najgroźniejszymi rywalami podopiecznych trenera Marka Cieślaka byli Szwedzi. Gdyby nie błąd Linusa Sundstroema w drugim wyścigu, to Skandynawowie wyszliby na prowadzenie po pierwszej serii startów. Polacy jechali równo, stabilnie i co najważniejsze, ustrzegali się błędów. Słabo w zawody weszli Rosjanie i Brytyjczycy. Żużlowcy z tych krajów jechali z tyłu stawki i jedynie Emil Sajfutdinow włączył się do walki o „trójkę”. Pozostali próbowali doścignąć gospodarzy i Szwedów, jednak byli po prostu zdecydowanie wolniejsi. Czym dłużej trwały zawody, tym nasi reprezentanci szybciej odjeżdżali swoim rywalom. Kapitalne ściganie można było zobaczyć w biegu siódmym. Piotr Pawlicki na dystansie wymieniał się pozycją z Fredrikiem Lindgrenem. Prowadził Polak, Szwed bardzo szybko go doganiał i zdołał wyprzedzić. Takich mijanek w tej gonitwie mieliśmy kilka. Kibice tylko podnosili się z krzesełek i na zakończenie mogli wiwatować zdobycie trzech punktów przez zawodnika miejscowej Unii. Kolejny wyścig należał do Bartosza Zmarzlika. Gorzowianin wystrzelił spod taśmy i na dystansie wręcz zdeklasował swoich przeciwników. Biało - czerwoni regularnie powiększali swoją przewagę nad Szwedami i po ośmiu startach wynosiła ona już osiem punktów.

W dziesiątym biegu trener reprezentacji „Trzech Koron” zdecydował się zastosować dżokera. Swoje zadanie w stu procentach wykonał Antonio Lindbaeck, który przywiózł aż sześć „oczek”. Kolejne gonitwy to zwycięstwa Szwedów i drugie miejsca naszych reprezentantów. Najgroźniejsi rywale odrobili znaczną część strat do biało - czerwonych, dzięki czemu mogliśmy liczyć na emocje w następnych biegach. Szkoda, że poziomem do najlepszej dwójki nie dopasowali się Brytyjczycy i Rosjanie, którzy przyjeżdżali na metę zazwyczaj dopiero kilkadziesiąt metrów za pozostałymi.

Cały czas utrzymywała się kilkupunktowa przewaga ekipy trenera Cieślaka. Nasi byli niezwykle regularni. Przywozili wciąż po dwa i trzy punkty. To dało im bezpieczną przewagę nad Szwedami. Skandynawowie walczyli ile mogli, ale zabrakło im większej zdobyczy Sundstroema i Andreasa Jonssona. Biegi nominowane wyglądały bardzo podobnie do wcześniejszego ścigania. Polska i Szwecja kontra reszta ekip. To oznaczało, że biało - czerwoni mogli świętować ósmy w historii, a drugi z rzędu złoty medal Drużynowego Pucharu Świata. Znów jesteśmy najlepsi!

Wyniki: 1. Polska - 50 punktów. Janowski 14 (3,3,2,3,3), Pi.Pawlicki 13 (2,3,2,3,3), Zmarzlik 13 (2,3,2,3,3), Dudek 10 (3,3,2,2,0); 2. Szwecja - 40. Lindbaeck 20, Lindgren 11, Jonsson 7, Sundstroem 4; 3. Rosja - 18. Sajfutdinow 11, Tarasienko i Czugonow po 3, Kudriaszow 1; 4. Wielka Brytania - 15. Harris 7, Worrall 6, Lambert i Cook po 1.

Jakub Kłyszejko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.