Trzymajcie kciuki, wynalazca z liceum jedzie na konkurs!
16-latek z Gorzowa zaprojektował i zbudował wielki dron, który walczy w prestiżowym konkursie młodych naukowców. Maszyna już lata. Niczym myśliwiec F16!
- Dron? Co w tym wyjątkowego? - może ktoś zapytać. No to wyjaśniamy. Drony, jakie znacie (małe, bzyczące, które poza lataniem co najwyżej robią zdjęcia i można je kupić w markecie za 150 zł) to pikuś przy potworze, który skonstruował i złożył 16-letni licealista. Jego maszyna ma 55 cm średnicy. Z daleka wydaje dźwięk przypominający stado pszczół, a gdy przelatuje blisko, buczy jak myśliwiec F16. No i jest naszpikowana elektroniką. Ma podczepioną kamerę, ale także różne czujniki. Wyczuwa i mierzy obecność tlenku węgla, dwutlenku węgla, łatwopalnych gazów, temperaturę, wilgotność i ciśnienie.
Bo to nie jest zabawka, ale sprzęt ratowniczo - badawczy. Może on dać Maćkowi wygraną w prestiżowym konkursie E(x)plory, który promuje młodych wynalazców, naukowców i ich pomysły na zmienianie świata na lepsze. I teraz uwaga: gorzowianin jest w tegorocznej edycji najmłodszym uczestnikiem. I jedynym z naszego regionu. Czy wygra? Dowiemy się lada dzień: finał E(x)plorów będzie 5 października w Gdyni.
Maszyna za człowieka
Pierwszy raz o Maćku - wtedy gimnazjaliście - pisaliśmy w „GL” pół roku temu, gdy dostał się do finału plebiscytu. Wówczas dopiero uczył się sterować małym dronem i przymierzał się do budowy swojej maszyny. Dziś nią lata. Steruje dwukilogramowym potworem za pomocą wielkiego radia. Byliśmy z nim na „treningu” i zapewniamy, że robi to doskonale: perfekcyjne operowanie to w końcu warunek jego przydatności - ma przecież zawisać nad kominami, katastrofami ekologicznymi czy nad trudnodostępnymi rejonami, by badać tam bezpiecznie powietrze, atmosferę czy skład dymu. Dzięki temu nie będzie tego musiał robić człowiek. A dron natychmiast wyśle wyniki na ekran komputera czy na tablet (o tym Maciej też pomyślał). Dodatkowo obraz z kamery zapisuje się w pamięci, więc można potem odtworzyć nagranie, na którym widać film w szczegółach.
Sponsor i marszałek
Maciej nie chce przesądzać, czy i jakie szanse ma w konkursie. Cieszy się, że spełnia marzenia (konstruowanie, elektronika, programowanie to jego hobby), a przy okazji może zmienić świat - jak górnolotnie by to nie brzmiało. Jego trud i pomysłowość już jest doceniana. Pomoc finansową dostał z kostrzyńskiej firmy ICT Poland, niedawno grantem wsparł go Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze. Dzięki temu Maciej mógł budować swoją maszynę bez obaw o finanse. A potrzebne były tysiące złotych. Części zamawiał w internecie, całość składał sam.
Sterowanie trenuje... koło domu. Mieszka przy ul. Kasztelańskiej w Gorzowie, to uliczka na skraju wielkiego wzniesienia, między ul. Kostrzyńską a Murawami Gorzowskimi. Tam też zaprosił nas na pokazowy trening. Dron może latać bez przeszkadzania innym, jest doskonale widoczny, a przy okazji można sprawdzać zasięg panelu sterującego. Musi być spory, bo momentami dron odlatuje od nas na setki metrów, ale cały czas słucha poleceń i precyzyjnie wykonuje wszystkie manewry.
Największe wrażenie maszyna robi wówczas, gdy przelatuje nam nad głowami z mrocznym buczeniem, albo gdy zawisa w powietrzu i utrzymuje się tak samodzielnie, dzięki zapisanym parametrom GPS. - Cacko! - mówię zachwycony. - E tam. Ważne, że lata - odpowiada skromnie Maciej. Ale widać, że jest z siebie trochę dumny. No i liczy na pomoc: na stronie innowatorjutra.pl trwa plebiscyt, w którym wybierany jest najciekawszy wynalazek E(x)plorów. Maciek potrzebuje wsparcia Lubuszan. To w końcu nasz jedyny reprezentant w konkursie. Głosowanie zajmie góra trzy sekundy. A oddawać głosy można do 7 października.