Natalia Dyjas-Szatkowska

Tutaj fryzjerka zrobi trwałą, a krawcowa zwęzi ubranie

Anita Saulewicz Fot. Fot. Natalia Dyjas - Dzięki usługom świadczonym w DPS-ie mieszkańcy czują się pewniej - mówi fryzjerka Anita Saulewicz.
Natalia Dyjas-Szatkowska

Nasza Czytelniczka martwi się, że mieszkańcy Domu Kombatanta w Zielonej Górze nie będą już mogli korzystać z różnych usług na terenie ośrodka. Czy tak rzeczywiście się stanie?

- Dobrze, że piszą państwo o miejscach, w których osoby starsze mogą skorzystać z pomocy - mówi nasza Czytelniczka. - Mam jednak znajomych w zielonogórskim Domu Kombatanta, rozmawiam z nimi i słyszałam, że w ośrodku mają już nie być świadczone usługi fryzjerskie, stomatologiczne. Przecież dla seniorów jest to bardzo ważne...

Postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście podopieczni placówki nie będą już mogli skorzystać z takich usług na terenie Domu Pomocy Społecznej przy ul. Lubuskiej 11.

- Najbardziej podoba mi się tutaj fakt, że mamy pokoje jednoosobowe. To prawdziwy komfort

- Nie wiem, skąd taka plotka się narodziła - zastanawia się dyrektor Domu Kombatanta w Zielonej Górze, Piotr Mazurek. I, na potwierdzenie tych słów, zaprasza nas, byśmy naocznie się przekonali, jak to z tymi usługami w DPS-ie jest.

- W naszym domu mieszka obecnie 188 osób - informuje Anita Saulewicz, która w DPS-ie świadczy usługi fryzjerskie na pół etatu. W Domu Kombatanta ma specjalne pomieszczenie, w którym przyjmuje mieszkańców. - Prawie wszyscy korzystają z usług fryzjerskich. Golenie, strzyżenie. Wiele z tych usług świadczę też po pokojach. Paniom włosy farbuję, robię trwałą... Mieszkańcy podkreślają, że jest to bardzo potrzebne. Tym bardziej, że niektórzy podopieczni wychodzą do teatru, na koncerty. Chcą też ładnie wyglądać podczas spotkań z najbliższymi. A jak się zdarzy jakiś bal, to i makijaż zrobię - śmieje się pani Anita, która na co dzień przyjmuje w swym zakładzie w godz. 9.00-13.00.

Ale to nie jedyne usługi, z których mogą skorzystać mieszkańcy Domu Kombatanta. Poprawki przy ubiorze zrobi krawcowa (na terenie domu pracuje trzy razy w tygodniu). Mieszkańcy mogą też skorzystać z usług praczek. W domu prowadzona jest rehabilitacja, spotkania z psychologiem (z których mogą też korzystać członkowie rodziny mieszkańca), terapia zajęciowa. Seniorzy chętnie korzystają z usług biblioteki.

Dyrektor placówki przyznaje, że obecnie nie ma możliwości skorzystania na terenie domu z usług stomatologa, pani, która pomagała kombatantom, przebywa na urlopie.

- Ale to nie oznacza, że nasi mieszkańcy nie mają zapewnionej opieki dentystycznej - informuje Piotr Mazurek. - Mieszkańców dowozimy do odpowiednich lekarzy. Nikt nie pozostanie bez opieki. Na miejscu nie mamy też osoby, odpowiedzialnej za aparaty słuchowe. Zawozimy więc mieszkańców do odpowiednich specjalistów. Na rentgen czy do laryngologa również. Naszym podstawowym zadaniem jest zapewnienie usług potrzebnych mieszkańcom.

Każdy z nich ma swój własny pokój. A mieszkańcy pochodzą z naprawdę różnych terenów. Z Kresów, z dawnej Galicji...

Jak informuje Piotr Mazurek Dom Kombatanta jest przeznaczony dla osób w podeszłym wieku i dla przewlekle somatycznie chorych.

Pracownik z opieki społecznej przychodzi na wywiad i sprawdza, czy dany senior potrzebuje stałej opieki, jeśli tak, to może się on starać o pobyt w DPS-ie. Czasem mieszkańcy trafiają tu na wniosek opiekuna prawnego, bo dzieci, same w podeszłym wieku, nie mają sił, by kompleksowo zająć się rodzicem.

A jak pobyt w placówce oceniają mieszkańcy?

- Bardzo jestem zadowolony z mieszkania w Domu Kombatanta - mówi Romuald Michałowski. Mężczyzna ma 92 lata, przez 33 pracował jako strażak, a od 6 miesięcy mieszka w DPS-ie. - Pochodzę z Wilna, a na Ziemie Odzyskane przyjechałem w 1945 roku... Najbardziej podoba mi się to, że mam swój własny pokój. To ważne dla prywatności. A jak chcę, to wyjdę i spotkam się z ludźmi. Jedzenie? Też całkiem niezłe - śmieje się pan Romuald.

Pobyt w Domu Kombatanta chwali sobie też pani Wiesława. Kobieta podczas drugiej wojny światowej działała w partyzantce na Lubelszczyźnie. Na te tereny przyszła z wojskiem. Niedawno skończyła 91 lat. W domu odwiedzamy ją w jej pokoju. Na półkach pełno bibelotów, w tle szumi telewizor.

- Bardzo dobrze się tu czuję - mówi kobieta. - Mam tutaj opiekę. To dla mnie jest bardzo ważne, bo mam kłopoty z pamięcią. I z chodzeniem. W domu odwiedzają mnie bliscy - wnuczka, córka... - Naszych mieszkańców często na ferie, wakacje zabierają bliscy - dodaje Piotr Mazurek. - Jedną z naszych podopiecznych na dwa miesiące do Stanów Zjednoczonych zabrała córka. Chcemy by mieszkańcy spędzali razem czas i wciąż się integrowali...

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.