Tysiące Ukraińców wyjedzie w 2020 r. z Polski do Niemiec? Jest takie zagrożenie

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
REDAKCJA

Tysiące Ukraińców wyjedzie w 2020 r. z Polski do Niemiec? Jest takie zagrożenie

REDAKCJA

- Możemy mieć problem - mówią lubuscy przedsiębiorcy. Bezrobocie w regionie spadło do najniższego od lat poziomu, a na dokładkę od stycznia z lubuskiego mogą wyjechać tysiące pracowników z Ukrainy.

Gorzów chwali się, że w październiku stopa bezrobocia dobiła niemal do 2 proc. W Zielonej Górze bezrobocie szacowane jest na 2,6 proc. W całym Lubuskiem z kolei stopa wynosi 4,8 proc. i jest najniższa w dziejach. - To oznacza, że bez pracy pozostają w zasadzie ci, którzy nie chcą pracować, którzy zarabiają na czarno albo radzą sobie inaczej z wyboru - mówi GL Henryk Maciej Woźniak, prezes Lubuskiej Organizacji Pracodawców.

40 tys. par rąk do pracy

Taka sytuacja dla pracodawców to jednak wielki problem - nie mają skąd rekrutować nowych pracowników. A kłopot zaraz zrobi się jeszcze większy: od stycznia wielu Ukraińców może wyjechać za chlebem do Niemiec, bo nasi zachodni sąsiedzi szeroko otworzą rynek pracy dla osób spoza Unii Europejskiej. Nie z dobrego serca - tam po prostu rąk do pracy brakuje jeszcze bardziej.
Nie ma dokładnych szacunków ilu pracowników z Ukrainy możemy stracić. Ale dziś jest ich w Lubuskiem ponad 40 tys. - Jeśli za pracą do Niemiec wyjedzie „tylko” jedna czwarta z nich, będziemy mieć olbrzymi problem - ostrzega Violetta Panasiuk-Strzyżewska, wiceprezes Zarządu LOP, właścicielka firmy Audit Doradztwo Personalne, która doskonale orientuje się w temacie rynku pracy (od lat zajmuje się m.in. naborami pracowników do największych lubuskich firm).

Kilka możliwych scenariuszy

Jeremi Filuś jest właścicielem jednej z większych firm w Kostrzynie. Przedsiębiorstwo zajmuje się produkcją ogrodzeń i balustrad. Pracuje w nim 40 osób zza wschodniej granicy. Uważa on, że najbliższe miesiące mogą ułożyć się w kilka scenariuszy. - Kiedy Ukraińcy będą mieli możliwość pojęcia pracy w Niemczech, na pewno będą żądali od polskiego pracodawcy podwyżek. Ale trzeba jasno też powiedzieć, że Ukraińcy generalnie nie mają szczególnie wysokich kwalifikacji. W Niemczech też będą wykonywali prace fizyczne - mówi J. Filuś.

Część z Ukraińców - jak sadzi nasz rozmówca - mieszkać będzie nadal w Polsce, ale pracować będą za granicą. - Tu już znają język, zadomowili się, więc niechętnie stąd się wyprowadzą. - dodaje jeszcze J. Filuś.

Jego zdaniem możliwy jest jeszcze inny scenariusz. Tłumaczy, że Ukraińcy w Niemczech staną się konkurencją dla pracowników z Polski, dlatego wielu Polaków - zwłaszcza z przygranicznych miejscowości - zostanie „wypchniętych” przez Ukraińców z powrotem do Polski. - Może się, więc stać tak, że odejdą od nas Ukraińcy, a zyskamy jako pracowników Polaków - kreśli możliwy rozwój wydarzeń. Sam już szykuje się na zmiany na rynku niemieckim. Jak? - Zatrudniam 40 pracowników ze Wschodu. Części z nich podniosłem kwalifikacje. Teraz właśnie ich przeniosę do filii w Niemczech, a reszcie zaproponuję podwyżki wynagrodzenia - mówi wprost.

[sonda]2587[/sonda]

Pensje pójdą w górę?

Ze spokojem na rozwój wypadków patrzy Andrzej Udziela, właściciel sieci piekarni w woj. lubuskim i zachodniopomorskim. Przyznaje: Ukraińcy łatają w polskich firmach braki kadrowe. I - podkreśla - pracownik zza wschodniej granicy nie zarabia wcale mniej, niż pracownik z Polski.

A jak ocenia wpływ otwarcie rynku niemieckiego na polski biznes? - Możliwość legalnej pracy Ukraińców w Niemczech, będzie się wiązała z tym, że w górę pójdą wynagrodzenia. Skorzystają na tym pracownicy polscy, bo trzeba będzie te pensje podnieść wszystkim - przewiduje.

W wielu lubuskich firmach pracownicy zza wschodniej granicy stanowią całkiem spory procent zatrudnionych. Np. w gorzowskiej fabryce TPV to aż 500 osób
Tomasz Rusek W wielu lubuskich firmach pracownicy zza wschodniej granicy stanowią całkiem spory procent zatrudnionych. Np. w gorzowskiej fabryce TPV to aż 500 osób z około dwutysięcznej załogi

Wskazuje też na ciekawy trend. Jego zdaniem sporo Polaków wraca pracować do kraju. - Ostatnio trzech wróciło do mnie do pracy. Mają dość dojazdów. Wolą troszeczkę mniej zarabiać - bo przepaści zarobkowej już tak wielkiej, jak parę lat temu, nie ma - i wrócić do polskiego pracodawcy. Ja więc się nie obawiam. Poza tym, jeśli chodzi o Ukraińców, oni w Polsce dobrze się czują, nie mają problemów z językiem. W Niemczech komunikacja będzie dla nich przeszkodą - dodaje.

Osobiście rozmawiał z kilkoma Ukraińcami, których zatrudnia, i usłyszał, że do Niemiec się nie wybierają.

Język faktycznie może być barierą

Stefania Jawornicka, konsul honorowy Ukrainy w Zielonej Górze potwierdza, że na naszym rynku pracy jest obecnych wielu obywateli tego kraju. Jej zdaniem dziś ciężko sobie wyobrazić polską gospodarkę bez wsparcia pracowników zza wschodniej granicy, szczególnie w sytuacji, kiedy wielu młodych Polaków emigrowało na Zachód.

- Jeśli w Niemczech zostaną obniżone wymagania dotyczące zatrudniania obcokrajowców to uważam, że część osób z Ukrainy może wyjechać w poszukiwaniu lepszych zarobków. Będzie to szczególnie dotyczyło osób młodych i najlepiej wykształconych, znających zachodnie języki. Natomiast osoby biedniejsze, znające jedynie język polski zapewne zostaną w Polsce, bowiem nasz kraj jest dla nich przyjaźniejszy kulturowo - tłumaczy Stefania Jawornicka.

Wszystko zależy od ofert

Kilka miesięcy na budowach koło Zielonej Góry pracował pochodzący z Ukrainy Edik Diakonchunk. - Przyjechałem do Polski, bo tutaj są wyższe pensje. Otrzymałem pozwolenie na pracę na pół roku. Co będzie dalej, nie wiem. Na razie nie zastanawiałem się nad wyjazdem dalej do Europy, to zależy, jakie będę propozycje - tłumaczy GL E. Diakonchunk.

POLECAMY
Niemcy działają. My zaraz będziemy mieć problem - mówi Henryk Maciej Woźniak

REDAKCJA

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.