U nas pielęgniarki też potrafią walczyć o swoje

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Koleśnik
Jarosław Miłkowski

U nas pielęgniarki też potrafią walczyć o swoje

Jarosław Miłkowski

Protesty są już w Krośnie. Za chwilę będą też w Gorzowie?

- Teraz w całej Polsce jest głośno o pielęgniarkach, ale my walczymy już od dawna. Wydaje się, jakbyśmy my to zapoczątkowały - mówi Agnieszka Olejarz ze szpitala w Krośnie Odrzańskim. Nawiązuje do głośnej sytuacji w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie pielęgniarki odeszły już od łóżek.

Krośnieńskie siostry pierwsze protesty zorganizowały we wrześniu 2015 r. Są w sporze zbiorowym z pracodawcą. Mało tego, wypowiedzenia złożyły właśnie siostry z oddziału wewnętrznego, które pracują na umowę zlecenie i „łatają” dyżury, ponieważ brakuje personelu. To podobnie jak w Warszawie.

Do sporu zbiorowego może też dojść w Gorzowie. Tu z kolei trzy związki zawodowe (lekarzy, pracowników służby zdrowia oraz Solidarność) żądają podwyżek oraz równego traktowania pracowników etatowych i samozatrudnionych.

W Krośnie już jest spór

W szpitalu w Krośnie Odrzańskim protesty zaczęły się już we wrześniu 2015 r. Wtedy to protestowały siostry, które nie miały akurat dyżuru. Sytuacja jednak pogarsza się: pielęgniarki weszły w spór zbiorowym z pracodawcą.

W styczniu w Krośnie wypowiedzenia złożyły pielęgniarki z intensywnej terapii, ale prawie wszystkie wycofały papiery, gdy szpital wypłacił im dodatki anestozjologiczne. Teraz wypowiedzenia złożyły siostry z oddziału wewnętrznego, które pracują na umowę-zlecenie. Mają już dość „pracy za dwóch”.

– Jest nas zbyt mało i jesteśmy coraz starsze. To ogromny problem. W naszym szpitalu średnia wieku pielęgniarek i położnych to 50 lat. Kiedyś proste czynności higieniczne przy pacjentach wykonywały salowe. Teraz sprząta firma i nie ma mowy o wykonywaniu innych prac niż sprzątanie – mówi Krystyna Bugaj, szefowa Solidarności ’80 w żagańskiej filii 105. Kresowego Szpitala w Żarach.

Kostrzyn: nie ma norm

– Problem polega na tym, że lekarze i inni specjaliści mają normy zatrudnienia. Oznacza to, że na danym oddziale na określoną liczbę pacjentów musi być określona liczba lekarzy. Pielęgniarek te normy nie dotyczą. W efekcie szpitale oszczędzają właśnie na naszej grupie zawodowej. Niektóre z moich koleżanek pracują na oddziałach, gdzie na 50 pacjentów przypadają dwie pielęgniarki – mówi Marzena Pankiewicz, przewodnicząca związków zawodowych w Nowym Szpitalu w Kostrzynie.

Skąd wziął się problem z pielęgniarkami? – Wyższe szkoły kończy wiele z nich, ale tylko mała część rozpoczyna pracę w Polsce. Większość wyjeżdża do pracy za granicę. W zamian za dobre zarobki szpitale dostają tam bardzo dobrze wykształconego pracownika – tłumaczy Halina Peplińska, rzeczniczka Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

– Sporo naszych koleżanek wyjechało do Włoch czy Niemiec. Tam zarabiają od razu minimum 2 tysiące euro. Trudno się dziwić, że nie chcą wracać – mówi Bugaj. Inna sprawa, że do zawodu nie garnie się dużo młodych dziewcząt. Efekt jest taki, że w Polsce pielęgniarki pracują często na dwóch etatach. Mimo tego zarabiają grosze.

Swój pasek płac pokazała nam Elżbieta Rucińska, członkini związku pielęgniarek w Lubuskiem. Z 2557 złotych brutto
– po opłacaniu składki związkowej i spłaceniu zapomogi – zostaje jej 1460 zł na rękę (bez składki i spłacania pożyczki byłoby to o 370 zł więcej).

– By zapewnić ciągłość i efektywność pracy, niejednokrotnie konieczne są nadgodziny H mówi Maria Przybylska, naczelna pielęgniarka w szpitalu w Świebodzinie. Dwa lata temu w tej lecznicy doszło do sporu zbiorowego. Pracownicy toczyli z władzami szpitala rozmowy, ale efektów w postaci podwyżek nie było.

Pielęgniarki z Krosna pierwszy protest zorganizowały we wrześniu 2015 r. W strajku brały udział panie, które w tym czasie nie miały dyżuru, więc pacjenci
Łukasz Koleśnik Pielęgniarki z Krosna pierwszy protest zorganizowały we wrześniu 2015 r. W strajku brały udział panie, które w tym czasie nie miały dyżuru, więc pacjenci byli wówczas pod stałą opieką

Gorączka w Gorzowie?

Do sporu zbiorowego może za to już niedługo dojść w Gorzowie. Tutaj dwa dni temu Związek Zawodowy Lekarzy, Związek Zawodowy Pracowników Służby Zdrowia oraz Solidarność (w tej grupie jest też sporo pielęgniarek) wysunęły wobec władz szpitala cztery żądania. Wśród nich jest m.in. przywrócenie dodatków nocnych i świątecznych oraz wprowadzenie jednolitych zasad wynagradzania dla pracowników etatowych i na samozatrudnieniu. Związkowcy chcą też wzrostu wynagrodzeń. Zwracają uwagę, że na podwyżki dla niewielkiej grupki najlepiej zarabiających poszło w latach 2014-2015 kilkanaście milionów złotych.

– Na spełnienie tych żądań daliśmy czas do 8 czerwca. Jeśli nie zostaną spełnione, wejdziemy w spór zbiorowy – mówi Andrzej Andrzejczak, szef szpitalnej Solidarności.

Prezes szpitala Ryszard Hatała jest zaskoczony żądaniami.

– Ustaliliśmy, że usiądziemy do rozmów. Zaplanowaliśmy je na czwartek 9 czerwca – mówi. Czy uda się spełnić żądania? – Będziemy o tym rozmawiać. Nie mogę jednak dopuścić, by szpital się zadłużał – mówi.

Na razie choć trochę będą mogły odetchnąć pielęgniarki, położne, a także ratownicy medyczni na samozatrudnieniu. Dotychczas tacy pracownicy nie mieli praktycznie prawa do odpoczynku (za zrobienie sobie dnia wolnego nikt jednoosobowej firmie nie zapłaci). Teraz nastąpiła zmiana. Dostali oni do podpisania umowę, która daje im dziesięć płatnych dni wolnego w ciągu roku. – To tylko przypadek, że zbiegło się to w czasie z medialnymi doniesieniami z Centrum Zdrowia Dziecka. My po prostu chcemy zachęcić pielęgniarki do przychodzenia do nas do pracy – zapewnia prezes Hatała. Dziś w szpitalu w Gorzowie pracują 763 pielęgniarki i położne (w tym 110 na umowach cywilnoprawnych). Brakuje kilkunastu.

Spokój w Zielonej Górze

Protestów nie planują siostry z Grodu Bachusa. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest w porządku. – Chcemy lepszego traktowania. Poszanowania naszego zawodu zarówno przez lekarzy, jak i pacjentów – mówią.

– To nie jest łatwa praca – mówi Bożena Osińska, dyrektor szpitala w Nowej Soli. Zdaje sobie sprawę, że oczekiwania pielęgniarek są duże, a napięcie wygenerowane w Warszawie może rozlać się na cały kraj. – Zwłaszcza że podwyżki dotyczą tylko pielęgniarek. A przez to mamy nacisk pozostałych grup, które są silnie nieusatysfakcjonowane, a mają równy udział w procesie leczenia – mówi. Oby nas tu, w województwie lubuskim, nic takiego nie dotknęło. Bo zarówno nam, jak i pacjentom zależy na tym, aby był spokój – mówi szefowa nowosolskiej lecznicy.

– Nie spodziewamy się efektu domina wywołanego przez Centrum Zdrowia Dziecka. Ale sytuacje, gdy będą pojawiały się protesty, mogą występować w różnych miejscach – ocenia Halina Pelplińska, rzeczniczka Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Jak sytuacja rozwinie się u nas?

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.