W domu bywało się gościem, ale był to zawód prestiżowy - wspominał na zjeździe pan Edwin, który przepracował 31 lat
- Jeździliśmy przy pomocy map, nie mieliśmy nawigacji i telefonów. Naszym drogowskazem było słońce, księżyc i góry - mówi Adam Frąckowiak, były kierowca potężnej firmy transportowej Pekaes, która swoją zajezdnię miała także w Słubicach.
Pan Adam napisał i wydał pamiętnik „Tirem do Iranu”, ze wspomnieniami z lat, kiedy był kierowcą Pekaesu i jeździł po całym świecie.
„Władek stał pomiędzy samochodem policyjnym i moim, tłumacząc policjantowi, że nie było żadnego wyprzedzania bułgarskiego samochodu. Policjantowi najwidoczniej puściły nerwy i chciał Władka uderzyć w twarz, ale się zorientował, że widzi to jeszcze kierowca niemiecki.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień