W Gorzowie będzie mało pierwszaków

Czytaj dalej
Fot. Anna Rimke
Anna Rimke

W Gorzowie będzie mało pierwszaków

Anna Rimke

Na ponad 1,2 tys. sześciolatków do szkół zgłoszonych jest tylko nieco ponad 300 dzieci. To oznacza, że w pierwszych klasach będą pustki a w przedszkolach zabraknie miejsc.

Jak się dowiedzieliśmy w piątek, w przedszkolach najpewniej pozostanie aż 953 sześciolatów. Mamy ich tymczasem w mieście 1251. Wynika z tego, że olbrzymia większość rodziców nie decyduje się na posłanie sześciolatków do pierwszej klasy. Taką możliwość daje im cofnięcie przez rząd PiS reformy, która zakładała obowiązek szkolny od sześciu lat.

Jeśli te dane się nie zmienią, kłopot będą mieli rodzice trzylatków - bo najpewniej zabraknie dla nich miejsc w przedszkolach. Problem będą miały też szkoły: nie będzie można można w nich utworzyć pierwszych klas, bo zabraknie dzieci.

- Na obecną chwilę mamy 455 miejsc dla trzylatków - mówiła nam w piątek Iwona Sancewicz z wydziału oświaty w Urzędzie Miasta w Gorzowie. Miejsca są, bo po miasto poprosiło przedszkola o wygospodarowanie dodatkowej przestrzeni dla dzieci. Choćby w przedszkolu przy ul. Maczka znajdzie się 50 miejsc dla trzylatków. A to dzięki temu, że wyburzonych tu będzie kilka ścian i niektóre gabinety zostaną połączone z holem. W innych przedszkkolach likwiduje się szatnie, czy salki na zajęcia dodatkowe (pisaliśmy o tym w „GL” z 18 lutego w tekście „Cisza przed... burzeniem”).

Wolne miejsca przeznaczymy znów dla trzylatków

Ale to i tak może być za mało. W ubiegłym roku do przedszkoli trafiło 900 trzylatków. Jak szacują urzędnicy, w tym roku zainteresowanie może być podobne. Z prostego rachunku wynikałoby, że skoro mamy 455 miejsc dla trzylatków, a 900 może być chętnych, dla połowy z nich może braknąć miejsc.

Ale aż tak tragicznie na szczęście nie jest. Po pierwsze: 200 dzieci z rocznika 2013 już jest w przedszkolach (trafiły tam w ubiegłym roku, jako dwuipółlatki). - Mamy też prawie 100 miejsc przygotowanych dla czterolatków. A liczymy, że tylu dzieci w tym wieku chętnych nie będzie. Więc wolne miejsca przeznaczymy znów dla trzylatków - zapowiada I. Sancewicz. Ale jakby nie liczyć, to i tak dla około 200 maluchów miejsc zabraknie.

Sprawdziliśmy w przedszkolach, jak przebiega nabór do nich (ruszył 1 marca). - Na razie jest spokojnie. Rodzice dopiero kompletują dokumenty - mówiła w piątek Beata Wilk, dyrektorka placówki przy ul. Maczka. Tu wnioski złożyło dopiero 37 osób. W innych jest podobnie.

Będziemy zmuszeni do łączenia dzieci z dwóch szkół w jedną klasę

Tak jak przedszkola przygotowują się do przyjęcia trzylatków, tak szkoły starają się o chętnych pierwszaków. - Przewidujemy, że uda się utworzyć po jednej klasie w każdej szkole. Może jedynie podstawówka przy ul. Dobrej wcale nie otworzy klasy, bo w tamtym rejonie mało jest w ogóle dzieci - mówi Jolanta Andrysiak - Walas z wydziału oświaty.

Z jej informacji wynika, że do większości szkół wpłynęło zaledwie po kilka wniosków o przyjęcie dziecka do pierwszej klasy. A jeśli w szkole będzie mniej dzieci niż 12, to klasa tam nie powstanie. - Tak mówi ustawa. Będziemy więc zmuszeni do łączenia dzieci z dwóch szkół w jedną klasę - tłumaczy J. Andrysiak - Walas. Ale zaznacza, że jeśli będzie taka konieczność, będą to najbliższe siebie szkoły.

Aby zachęcić rodziców do zapisywania sześciolatków do pierwszej klasy, szkoły organizują dni otwarte. Pokazują, jak są przygotowane do pracy z dziećmi. I część podstawówek jest spokojna, że uda się im utworzyć pierwszą klasę, bo ma ponad 20 wniosków o przyjęcie sześciolatków. - Ale czy to dużo, licząc, że w rejonie mamy 200 dzieci w tym wieku? - zastanawia się Jerzy Koziura, dyrektor ZS nr 20 przy ul. Szarych Szeregów. Mało entuzjazmu wykazuje też Piotr Talaska z SP nr 4 przy ul. Kobylogórskiej. - Utworzenie tylko jednej klasy wiąże się też niestety ze zwolnieniem nauczycieli - mówi.

Anna Rimke

Dziennikarz "Gazety Lubuskiej" od 2005 roku, choć z dwiema przerwami. Prywatnie mieszkanka podgorzowskiej Kłodawy. Bliskie są mi szczególnie tematy społeczne, ale nie tylko. Lubię być tam, gdzie coś się dzieje, bo lubię ludzi. Lubię ich słuchać i z nimi rozmawiać. Dzięki temu, każdy dzień mojej pracy jest inny. 


Zajmuję się tematami związanymi z oświatą:



Lubię poznawać ciekawych ludzi:



A kiedy Ci ludzie mają coś wspólnego ze zwierzętami, to muszę ich poznać:



Ale nie tylko przyjemnymi sprawami się zajmuję. Jak trzeba, to jestem też w miejscu tragedii:



Portal Naszemiasto.pl


Na czele moich obowiązków jest też portal Gorzów Wielkopolski Naszemiasto.pl


Tu nie tylko piszę, ale też opiekuję się stroną.


 


Gdyby nie praca w redakcji, to...


Trudno powiedzieć... Od najmłodszych lat uwielbiałam pisać i chyba stąd ten pomysł na życie. Ale myślę, że mogłabym też zwyczajnie sobie zwiedzać świat. I tylko od czasu, do czasu napisać o ludziach, których spotkałam na swojej drodze.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.