W spółdzielni Dolinki są fachowcy. Tyle że często z rodziny.

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

W spółdzielni Dolinki są fachowcy. Tyle że często z rodziny.

Tomasz Rusek

Fachowcy? Tylko dziwnym trafem z rodziny - mówią ludzie. Prezes spółdzielni: - A czy w rodzinie nie może być fachowców?

Nie zajmujemy się anonimami. Jednak ten list był inny. Znaleźliśmy w nim wiele nazwisk pracowników Spółdzielni Mieszkaniowej Dolinki z przypisanymi stanowiskami i... powiązaniami z szefem spółdzielni Ryszardem Marczykiem i wice-szefem Waldemarem Borkiem. Kartkę z identyczną wyliczanką przyniosły do redakcji jeszcze dwie osoby. Twierdziły, że znalazły ulotki na klatkach. - To wszystko prawda? - pytały.

Według anonimu w Dolinkach, które w administracji zatrudniają około 30 osób, pracują: dwie synowe prezesa Marczyka, synowa wiceprezesa Borka, dwaj siostrzeńcy Borka, siostrzenica żony Borka, a także: córka spółdzielnianego radcy prawnego, sąsiad Borka, a na dokładkę w radzie nadzorczej Dolinek zasiadają partnerzy życiowi właścicieli firm, które wykonują zlecenia dla spółdzielni.

Przedstawiliśmy tę wyliczankę prezesowi Marczykowi. A on... potwierdził, że to prawda! - Wiem, że wyrwane z kontekstu wydaje się to ciekawe. Jednak w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej - spokojnie stwierdził prezes.

Zapewnił, że - po pierwsze - nikt prawa nie złamał. Po drugie - kadrę dobrano na podstawie kompetencji. Po trzecie - idea spółdzielczości „opiera się na zaufaniu i wspólnocie”. - A w rodzinie o to najłatwiej? - zagadnąłem? - Spółdzielczość rządzi się swoimi prawami. Zatrudniamy osoby, które są nam potrzebne i przysłużą się spółdzielni. Każda z tych osób broni się doświadczeniem i umiejętnościami. Ma też właściwe wykształcenie. A niektórzy pracują od lat - mówił prezes.

Skąd więc teraz nagłośnienie sprawy? Marczyk i Borek podejrzewają, że lista nazwisk powiązań rodzinnych to kolejny etap „wiecznej wojny”. Toczy ją ze spółdzielnią grupka lokatorów. - Ślą listy, skargi, wieszają na klatkach obraźliwe „komunikaty”, które udają nasze pisma, odpowiadają naszym zdaniem także za te anonimy - mówią prezesi. I wyciągają z szafy opasłe tomiska pism. Wszystkie dotyczą tego sporu. - Tylko do ministerstwa infrastruktury poszło ponad 100 skarg na nas. Były też procesy i zawiadomienia do prokuratury. Wszystko wygraliśmy. Niczemu nie uchybiliśmy. Każdy wyrok był na naszą korzyść. Cztery kontrole inspekcji pracy też - mówią obaj szefowie Dolinek.

Teraz poddali się ocenie Regionalnego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych. Mają wstępne wyniki. Żadnych nieprawidłowości, kwestie zatrudnienia - bez zarzutu.

Idziemy między bloki i pytamy o to, jak się żyje na Dolinkach. - A dobrze. Spokojnie. Ciasnota parkingowa jest tylko straszna. No i na pewno szkoda, że nasze osiedle się już nie rozwija, nie rosną nowe budynki - mówi kobieta koło 60., która spotkaliśmy przy ul. Pomorskiej. Kolejny rozmówca (widział na klatce komunikaty „udające” spółdzielniane) przyznaje, że „jakoś dużo rodziny” w biurze Dolinek: - Ale to też wina samych mieszkańców. Trzeba chodzić na zebrania, na głosowania.

Mecenas Krzysztof Grzesiowski mówi, że prawo nie zabrania zatrudniania w spółdzielniach „kogo się chce”. Nie trzeba robić konkursów: - Stąd zarzuty o nepotyzm. Jednak mieszkańcy mają wielką władzę! Mogą zmienić zarządców. Tylko muszą aktywnie uczestniczyć w życiu spółdzielni - mówi adwokat.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.