W ten dzień znika aż 1,5 tony karpia

Czytaj dalej
Fot. FOT: ŁUKASZ KOLEŚNIK
Łukasz Koleśnik

W ten dzień znika aż 1,5 tony karpia

Łukasz Koleśnik

Wielkimi krokami zbliża się Święto Karpia w Osiecznicy, które już w sobotę. Tutaj potrafią przyrządzić karpia na setki sposobów

Dwa dni temu kilkanaście osób skrobało karpia na zbliżającą się lokalną imprezę.
- 1,5 tony. To taka ilość w sam raz - opowiada jeden z głównych organizatorów, Bogdan Śnieżek. - Każdego roku, w trakcie święta znika cała ryba - dodaje.
Przy stole bez wytchnienia i w pocie czoła mężczyźni z Osiecznicy obrabiają kolejne karpie. Jest wśród nich również sołtys, Leszek Fijałkowski.

- Ciężko. Dużo pracy, jak co roku. To jednak wielkie święto i trzeba się dobrze do niego przygotować - mówi z uśmiechem.
Święto Karpia w Osiecznicy jest organizowane od 10 lat, jednak wieś w gminie Krosno Odrzańskie słynie z karpiajuż od bardzo dawna. Gospodarstwa rybackie działają tam od dziesięcioleci. Jednym z największych zarządza dyrektor Zdzisław Banaszak. To właśnie do niego przyszli osieczniczanie, którzy wpadli na pomysł organizacji Święta Karpia, które wypromuje nie tylko wieś, ale też cały region. Byli to wspomniany wcześniej Bogdan Śnieżek oraz ówczesny sołtys Osiecznicy, Stanisław Nowicki. Był to 2008 rok i pierwsza edycja imprezy.

- Przy pomocy tej imprezy chcieliśmy też finansować miejscowy klub piłkarski. Nie spodziewaliśmy się, że impreza, aż tak się rozrośnie - przyznaje Śnieżek.
I rozrosła się niesamowicie. Ludzie przyjeżdżają, żeby skosztować osiecznickiego karpia z różnych zakątków Polski i nie tylko.
- Pojawiają się również goście z Niemiec. Jeszcze kilka tygodni przed organizacją Święta Karpia dostawałem telefony ludzi, którzy dopytywali czy festyn odbędzie się o tej samej godzinie. Miło słyszeć, że mamy gości, którym tak się u nas spodobało, że wracają na kolejne odsłony - opowiada Bogdan Śnieżek.
Organizatorzy wyliczają, że w dniu święta przez Osiecznicę przewija się nawet siedem tysięcy osób. Jak na lokalny festyn w niedużej wsi, to naprawdę dużo.

- „Gazeta Lubuska” kilka lat temu napisała nawet o 10 tys. Trochę za dużo, ale było to dla nas miłe - śmieje się B. Śnieżek.
Nic dziwnego, że wracają, skoro mogą skosztować karpia przyrządzanego na setki sposobów.
Jednym z najsłynniejszych dań jest zupa rybna po osiecznicku. - Stała się prawdziwym hitem - przyznaje Anna Chinalska, radna sejmiku i dyrektorka szkoły w Osiecznicy, która co roku pracuje nad organizacją lokalnego wydarzenia.
- Co roku na Święto Karpia gotujemy ok. 500 litrów tej zupy - przyznaje A. Chinalska.
- Jak widać jest smaczna, bo nieważne ile jej przygotujemy, to i tak znika. Jest to rosół, któremu smak nadaje duża ilość warzyw oraz oczywiście karp. Same naturalne , zdrowe składniki, bez sztucznych przypraw. - wyjaśnia radna sejmiku wojewódzkiego.
Dodaje, że mięso z karpia jest pokarmem doskonałym. W naszym rejonie wody są czyste, karp rośnie przez trzy lata. Jest tu hodowla naturalna i dlatego mięso jest bardzo smaczne.

Przez kilka lat doskonałą zupę rybną po osiecznicku gotował Stanisław Lenczewski - emerytowany pracownik zakładu rybackiego Karp. Obecnie godnym jego następcą jest Adrian Polakowski, którego zupa też smakuje doskonale i już za kilka dni będzie miał pełne ręce roboty.
To nie jedyna okazja, żeby spróbować osiecznickiej zupy rybnej.
- Co roku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Osiecznicy organizowanego przez szkołę smaczną zupę rybną po osiecznicku gotuje nam pan Mieczysław Podsiadło - mówi A. Chinalska.
Co ciekawe, to nie jedyna zupa w Osiecznicy, która jest bardzo popularna.
Mąż pani Anny, Andrzej Chinalski jest specjalistą, jeśli chodzi o przyrządzanie zupy po węgiersku. Skąd ta nazwa? Przepis faktycznie dotarł do Osiecznicy z Węgier.

- Byłem wtedy burmistrzem Krosno - opowiada A. Chinalski. - W ramach współpracy z węgierską gminą Karcag, która zresztą trwa do dzisiaj, odwiedzaliśmy również ich kraj - dodaje.
Podczas jednej z takich wizyt bardzo zasmakowała mu tamtejsza zupa, którą skosztował w restauracji.
- Była przepyszna. Poprosiłem tłumaczkę, panią Marię, aby zdobyła dla mnie przepis od szefa kuchni - przyznaje mężczyzna.
Nie było to takie proste. Lokalna restauracja nie chciała za bardzo zdradzać swoich sekretów, obawiając się konkurencji. Kiedy jednak właściciele dowiedzieli się, że o przepis proszą goście zza granicy, bez większych problemów go przekazali. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.

- Każdego roku przyrządzam tę zupę podczas Święta Karpia. Zdarza się nawet zrobić 200 litrów. Wszystkim tak smakuje, że zwykle nic nie zostaje - uśmiecha się pan Andrzej.
- Przyprawy do zupy przywozimy z Węgier: paprykę w proszku, ostrą paprykę przecieraną w słoiczku oraz przyprawę do ryb w kostkach - wymienia.
Kilka lat temu na prośbę urzędu miasta ugotował zupę dla delegacji węgierskiej, która gościła w Krośnie Odrzańskim, Ta bardzo im smakowła.
- Mówili, że jest taka sama jak u nich, więc to była dla mnie największa pochwała - przyznaje Chinalski.
- Ta zupa jest dość ostra dlatego powinno się ją jeść z białym pieczywem. Muszę dodać, że jest bardzo pracochłonna, ale warto sie natrudzić - przestrzega.
Święto Karpia nie zdobyło popularności tylko dzięki zupom. Głównym bohaterem jest właśnie ryba podawana w najróżniejszych konfiguracjach.
- Wędzona, smażona, gotowana, karp w śmietanie, karp na ostro. Robimy z nią dosłownie wszystko. I wszystkim smakuje - mówi zadowolony Bogdan Śnieżek.
W najbliższą sobotę rozpocznie się kolejna uczta w Osiecznicy. O godz. 14.00 ruszy jubileuszowa, dziesiąta edycja Święta Karpia.
- Przygotowania trwają już od tygodni. Na dwa dni przed imprezą będziemy przygotowywać boisko, gdzie rozstawimy stoły oraz namioty. Oprócz jedzenia będą też inne, ciekawe atrakcje. Zapraszamy - zachęca B. Śnieżek.

Zupa rybna po osiecznicku to najpopularniejsze danie podczas Święta Karpia

W sobotę odbędzie się jubileuszowa, dziesiąta edycja Święta Karpia w Osiecznicy

Gospodarstwo rybackie w pałacu

Karp na pałacowym dworze
W Osiecznicy znajdują się dwa zabytki, które widnieją w rejestrze. Jednym z nich jest miejscowy kościół. Drugim natomiast niewielki dwór, można nawet powiedzieć pałacyk. To budowla z około 1850 roku, która była własnością rodziny von Manteuffel. Jest to piętrowy, podpiwniczony obiekt nakryty dachem dwuspadowym. Obecnie możemy podziwiać bogaty wystrój architektoniczny elewacji w postaci gzymsów, opasek okiennych, oraz kolumn i półkolumn. Zachowała się w pałacyku część historycznego wystroju oraz elementów wyposażenia, jak stolarka drzwiowa i okienna oraz piece kaflowe. Podczas remontu pałacu, którym zarządzało po 1945 roku Państwowe Gospodarstwo Rybackie zmieniono układ pomieszczeń na parterze. Obecnie siedziba gospodarstwa rybackiego Karp

Po czym poznać dobrego karpia
To pytanie najczęściej zadaje się przed świętami Bożego Narodzenia. W Osiecznicy jednak pada również latem, podczas Święta Karpia. Po czym poznać dobrego, zdrowego, smacznego karpia? - Karp musi zostać wcześnie odłowiony. Taką rybę można poznać między innymi po barwie. - opowiada Zdzisław Banasza, dyrektor gospodarstwa rybackiego Karp w Osiecznicy. - Te późno wyłowione zwykle są ciemniejsze. Ich zapach też jest charakterystyczny. Te wcześniejsze, zdrowsze - mają złotawą poświatę, jaśniejszy grzbiet. Poza tym oczywiście nie może wyglądać na wychudzonego. To też widać. Na przykład wspomniany grzbiet nie może być zapadnięty. Taka idealna waga to właśnie 1,5 kg - opisuje Z. Banaszak. Hodowla karpia w pewnym sensie jest ułożona pod okres świąteczny. - Karpie rosną trzy lata. Te o odpowiedniej wadze (czyli ok. 1,5 kg) przed świętami są sprzedawane, pozostałe, młodsze roczniki przebywają w zimochowach - tłumaczy Z. Banaszak. - Natomiast wiosną trwa okres zarybień stawów o odpowiedniej kategorii. Święto Karpia jest pewnym wyjątkiem.

Podczas każdego święta karpia w Osiecznicy można nie tylko kupić potrawy, ale i świeże ryby
Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.