Natalia Dyjas-Szatkowska

Uśmiechem i olbrzymim sercem walczą w Zielonej Górze z samotnością seniorów

Aleksandra Dębek, Joanna Czechowska, Mateusz Czechowski i Kamila Semków zapraszają seniorów do Alternatyw! Fot. Natalia Dyjas Aleksandra Dębek, Joanna Czechowska, Mateusz Czechowski i Kamila Semków zapraszają seniorów do Alternatyw!
Natalia Dyjas-Szatkowska

W mieście, w ramach spółdzielni socjalnej, rusza dom dziennego pobytu dla osób starszych Alternatywy. By seniorzy mieli swój własny kąt.

Nowa placówka dla seniorów ma oryginalną nazwę. Dlaczego „Alternatywy”?
- Pierwsze miłe skojarzenie dla każdej grupy wiekowej, to kultowy serial – śmieje się Mateusz Czechowski, ze spółdzielni socjalnej, odpowiedzialnej za stworzenie domu dziennego pobytu. – Ale jesteśmy też odskocznią, alternatywą dla innych systemów opieki dla osób starszych.

- To też alternatywa dla samych seniorów – przekonuje Aleksandra Dębek. – By mogli oni zacząć działać i żyć.

- I dla rodzin seniorów – dodaje Kamila Semków. – Jesteśmy alternatywą dla tych osób, które nie mogą się swoimi bliskimi opiekować w domu, bo np. pracują. My możemy taką kompleksową opiekę zapewnić.

Zanim zielonogórzanie Alternatywy stworzyli, zrobili rozeznanie, czy taki dom w mieście w ogóle jest potrzebny. Chodzili na lokalne targowiska, rozmawiali z osobami starszymi, by stworzyć miejsce, w którym seniorzy będą czuć się jak najlepiej.

- Warunkiem przyjęcia do naszego domu jest przede wszystkim stan zdrowia – mówi Mateusz Czechowski. – Wiadomo, że starość wiąże się ze schorzeniami. Natomiast nie jesteśmy w stanie przyjąć osób niesamodzielnych, obłożnie chorych, które wymagają stałej opieki lekarskiej. Czekamy na osoby, które nie mogą zostać same bez opieki w domu – np. z pierwszymi objawami demencji…

Zapisy już trwają. A organizatorzy nie ukrywają, że dużym ułatwieniem przy rejestracji jest informacja o stanie zdrowia seniora np. od lekarza rodzinnego.

- Po to, byśmy wiedzieli, jakiej pomocy powinniśmy udzielić naszym gościom – mówi Aleksandra Dębek.

Dzień w Alternatywach będzie zaczynał się skoro świt, bo już po 7.00. A plan dnia organizatorzy mają wypełniony po brzegi! Rano czas wolny, potem wspólne śniadanie, przegląd prasy, gry i zabawy integracyjne. Jeśli pogoda dopisze, to planowana jest też aktywność na powietrzu, potem obiad, czas relaksu, spotkania tematyczne w tym np. tańce, warsztaty, nauka języków, gimnastyka, spotkania. Po tym intensywnym czasie na seniorów czeka jeszcze podwieczorek i czas swobodnej aktywności. W ciągu dnia będzie też wspólne świętowanie urodzin czy imienin danej osoby.

Ile kosztuje pobyt w takim domu?

- 70 złotych dziennie, przy założeniu, że senior będzie z naszych usług korzystał codziennie, w abonamencie - mówi Kamila Semków. – Jeżeli ktoś będzie chciał korzystać jednodniowo, to wtedy stawka wzrasta.

- Mamy świadomość, że nie każdego może na to stać - mówią wprost pełni zapału zielonogórzanie. - Ale liczymy na to, że rodziny seniorów też ich wesprą. A my staniemy się alternatywą dla opieki indywidualnej. Wiele osób korzysta z takich opiekunów, którzy przyjeżdżają codziennie do domu. A opieka ta jest dużo droższa. I nadal senior nie ma kontaktu ze społeczeństwem, jest zamknięty w czterech ścianach domu.

- Stawki opieki prywatnej za godzinę oscylują od ok. 15 złotych w górę. Tutaj za godzinę wyjdzie niecałe osiem złotych - mówi Joanna Czechowska. - U nas nie brakuje ludzi z sercem na dłoni. Nie nastawiamy się na zarobki. Chcielibyśmy po prostu mieć w życiu coś fajnego, robić to z przyjemnością i innym ludziom dawać tę przyjemność.

W opłacie za pobyt wliczony jest też obiad dwudaniowy, ciepłe i zimne napoje, drobne przekąski, ciastka do kawy.
- I cały szereg zajęć, który będziemy tu oferować - mówi K. Semków. - Artystyczne, plastyczne, muzyczne, wyjścia do teatru, wyjazdy. Chcemy organizować wieczorki zapoznawcze, taneczne, warsztaty. Mamy pokój relaksacji, z lampami światła dziennego, urządzeniami do masażu, będzie też kącik urody.

– Przecież seniorzy nadal chcą ładnie wyglądać! – zauważa A. Dębek.

No dobrze, ale dlaczego młodzi ludzie zdecydowali się pomóc seniorom?

- Bo nie ma się kto nimi zająć – mówi K. Semków. – Zajmujemy się dziećmi, młodzi martwią się o siebie, a seniorzy są tak naprawdę zostawieni sami sobie.

- A dużo osób młodych osób nie toleruje tej starości. Chcemy to zmienić - mówi M. Czechowski.

- Wspaniałe w pracy z seniorem jest odkrywanie tego, co przez lata potrafili robić i czym mogą się jeszcze z innymi podzielić – mówi A. Dębek. – Zdarza się, że seniorzy są izolowani z życia rodzinnego, społecznego. A mają ogromny potencjał. I chcą się dzielić tym, co potrafią. Ale siedzenie w domu powoduje, że przestają wierzyć w siebie.

Alternatywy staną się też okazją do wzajemnej wymiany doświadczeń. Bo już zgłaszają się wolontariusze z zielonogórskich szkół, którzy chcą pomóc. Są też plany, by umożliwić seniorom kontakt z przedszkolakami, studentami pedagogiki.

Podobny dom działa już w Łodzi. I tak jak zielonogórska spółdzielnia socjalna, nie tylko stał się miejscem spotkań seniorów, ale szansą zatrudnienia tych, którzy do tej pory byli wykluczeni z rynku pracy – mieszkańców długotrwale bezrobotnych, z niepełnosprawnością…

Młodzi ludzie pełni zapału już dziś mówią, że jeśli zapotrzebowanie na takie miejsce okaże się duże, są gotowi otworzyć więcej takich punktów w mieście. By już żaden senior nie musiał czuć się samotny.

Spółdzielnia Socjalna „Alternatywy” działa przy ul. Gen. Sikorskiego 17/2. Oficjalnie otwarcie już w przyszłym tygodniu. Kontakt: 603 254 662, www.alternatywydlaseniora.pl i na facebooku.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.