Natalia Dyjas, Jarosław Miłkowski

Wojny nam nie trzeba

Protestowano w Gorzowie i Zielonej Górze. Fot. Mariusz Kapała Protestowano w Gorzowie i Zielonej Górze.
Natalia Dyjas, Jarosław Miłkowski

Protesty w obu lubuskich stolicach. - Jestem przerażona tym, co dzieje się w naszym kraju - mówi nam matka trojga dzieci

W Gorzowie w obronie wolnych mediów KOD protestował już w piątek. O godzinie 19.30 przed biurem poselskim Elżbiety Rafalskiej z PiS-u w centrum miasta zebrało się około 40 osób.

- To, co teraz robi PiS, to jest powrót do PRL-u. Nie myślałem, że takie czasy powrócą - mówił nam Robert Surowiec, radny PO, który pojawił się na demonstracji.

- Ta czara łamania prawa ciągle się napełnia. I w piątek chyba się przelała. Nie można dalej patrzeć, jak posłom wyłącza się mikrofon, jak się ich karze - przekonywał Leszek Pielin, organizator struktur KOD-u w Gorzowie.

- Czuliśmy wielkie wkurzenie. Gdy marszałek Sejmu wykluczył tego posła (Michała Szczerbę z PO - dop. red.) z obrad, to było przerażające. Bo teraz już się okazuje, że wszystko wolno. Można powykluczać posłów i stworzyć możliwość zmiany konstytucji. Gdy taki pan Kaczyński może powiedzieć: „Zróbcie tak! I już!”, to człowiekowi nóż się otwiera - emocjonowała się Mirosława Kędziora, działaczka KOD-u.

Posłanka Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, była wtedy w Sejmie. O manifestacji przed swoim biurem dowiedziała się w sobotnie popołudnie, gdy już wróciła z Warszawy. - Te protesty pokazują, że opozycja wciąż nie może pogodzić się z tym, że przegrała wybory - komentowała chwilę później. - Gdybym wiedziała o proteście, otworzyłabym swoje biuro i zaprosiła na herbatę, by nie marzli - dodała sarkastycznie. A wydarzenia z piątkowej nocy przy Wiejskiej w Warszawie skwitowała tak: - Nie chciałby pan usłyszeć, jakich obelg musiałam wysłuchiwać pod swoim adresem. Nigdy w życiu takich nie słyszałam.

- Dziwię się, że to wkurzenie nie otwiera oczu ludziom w PiS--ie. Nie ma u nich refleksji, że chyba jest coś nie tak - mówił nam w sobotę Pielin. - To wszystko długo może potrwać, bo determinacja PiS-u jest, jak widać, duża. W którą stronę może to wszystko pójść? Trudno powiedzieć. Bo czy ktoś przewidywał to, co się stało w piątek…?

W Zielonej Górze KOD zorganizował demonstrację w sobotę o godzinie 18. Przed biurem poselskim Marka Asta z PiS-u przy pl. Pocztowym pojawiło się około 100 osób.

- Jesteśmy oburzeni i zagniewani obecną sytuacją. Naprawdę tą drogą dalej iść nie można. Stop psuciu demokracji! - mówiła z pasją Tatiana Sawicka.

Protestujący przypomnieli, że w czasach PRL-u pl. Pocztowy w Zielonej Górze nosił nazwę pl. Lenina. Na drzwiach biura Asta przykleili tabliczkę z dawną nazwą tego miejsca.

- Dlaczego tu jestem? Widzimy, co wyprawiają obecne władze. To, co się wydarzyło w piątek w Sejmie, to było zaskoczenie i wręcz szok, że nie dopuszczono posłów opozycji do głosowania nad bardzo ważną ustawą budżetową. Nie może być tak, że media nie będą mogły relacjonować wydarzeń z Sejmu - wyliczał Paweł Kaleta. Przyznał, że nie jest w stanie przewidzieć dalszego rozwoju sytuacji. - Myślę, że ostatecznie nasza cierpliwość się skończy i chyba wyjście na ulice będzie jedynym rozwiązaniem. W końcu ta władza ustąpi. Ale mam nadzieję, że skończy się to wszystko pokojowo, bo wojny nam nie potrzeba - zaznaczył.

W manifestacji uczestniczył też Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli. - Zbyt ciężko pracowaliśmy, by żyć w lepszym kraju, by teraz ludzie, którzy mają za nic demokrację, a ich głównym celem jest władza absolutna, zniszczyli to, co wypracowaliśmy. Będę tu z wami, by bronić osiągnięć, które wypracowaliśmy ciężką pracą. Nam grozi dyktat jednego człowieka. To jest niebezpieczne! - mówił do zgromadzonych ludzi.

- To, co obecnie się dzieje, to zamach na naszą wolność - podkreśliła pani Monika, matka trojga dzieci. - Przyszłam z 14-letnią córką, żeby jej pokazać, jak wygląda demonstracja. Pokazać, że walka o wolność ma sens. Pamiętam czas komuny, stan wojenny, nie chcę, by przeszłość do nas powróciła. Jestem przerażona tym, co dzieje się w naszym kraju.

O komentarz poprosiliśmy posła Asta. - Żyjemy w demokratycznym państwie, a skoro takie demonstracje się odbywają, to jest to tego najlepszym potwierdzeniem - ocenił. Dodał, że żadne wartości konstytucyjne nie są łamane, a protestujący to przeciwnicy dobrej zmiany.

Natalia Dyjas, Jarosław Miłkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.