Przed dwa tygodnie wolontariuszki z Chin i Gruzji będą zajmowały się uczniami szkoły w Droszkowie. Wspólnie się bawią, uczą zachowań i uprzejmości. Obie strony są zadowolone
Olivia, studentka z Chin, która na dwa tygodnie trafiła do szkoły w Droszkowie, by uczestniczyć w zajęciach podczas ferii, bardzo ciepło wyraża się o polskich dzieciach.
- Są bardzo otwarte i miłe. Chcą poznawać kulturę Chin i bardzo angażują się w organizowane przez nas zabawy - mówi Olivia. - To dotyczy szczególnie tych najmłodszych. Natomiast te starsze są bardziej skrępowane i chociaż znają trochę angielski, to trudno im się przełamać, by mówić w tym języku. Rzadziej też okazują swoje uczucia...
Przez dwa tygodnie, od 31 stycznia do 10 lutego, w szkole w Droszkowie przebywać będą jako wolontariuszki międzynarodowej organizacji AIESEC trzy studentki, dwie z Chin i jedna z Gruzji. To wspomniana już Olivia i Snow z Chin oraz Tako z Gruzji.
Dyrektor szkoły, Natalia Jackiewicz, powiedziała nam, że panie są bardzo zaangażowane w zajęcia z dziećmi.
- Bardzo łatwo nawiązują kontakty z nimi, uczą ich obyczajów, zabaw z ich krajów, uczą też języka angielskiego. Chociażby wczoraj dziewczyny pokazywały naszym dzieciom, jak trzeba pisać ich imiona po chińsku i gruzińsku - zauważa pani Natalia. - A zapewniam, że nie było to łatwe. Wydaje się, że dzieci naprawdę dużo wyniosą z tych spotkań.
Ferie w Droszkowie zostały zorganizowane pod hasłem zabaw z Legolandią. To oznacza, że głównym motywem zabawy są klocki Lego. Aż dwa duże zestawy kupiło stowarzyszenie prowadzące szkołę. Jednak zabawa nie polega tylko na budowaniu z klocków różnego rodzaju figur czy urządzeń.
- Lego jest podstawą, by dzieci sięgnęły do swojej wyobraźni. Np. poprosiliśmy je, by zaprojektowały nowe zestawy. Wyniki były zaskakujące - mówi Natalia Jackiewicz. - Jedno z dzieci zaprojektowało lego stajnię, czyli hodowlę koni, a inne - rzekę z lawą, w której pływały ryby odporne właśnie na lawę. Taką wyobraźnię mają tylko dzieci.
Obecnie w zajęciach uczestniczy 18 dzieci, ale, że są jeszcze wolne miejsca, to w razie potrzeby mogą dołączyć inne, minimum dwójka uczniów. Zajęcia na feriach są bezpłatne. Dzieci nie muszą być uczniami szkoły w Droszkowie, a jedynym warunkiem jest, by miały od 6 do 12 lat. Ten warunek, że chcąc uczestniczyć w zajęciach nie trzeba być uczniem placówki w Droszkowie wynika stąd, że wielu młodych mieszkańców wsi uczy się w Zielonej Górze. Tam trafiają za sprawą rodziców.
Lucyna Czech, kierownik zajęć, jest bardzo zadowolona ze współpracy ze studentkami z Chin i Gruzji.
- To bardzo fajna rzecz, dzieci uczą się tolerancji, przyjaźni i znajomości języka. Co bardzo ważne, mają bardzo dobry kontakt z paniami, chętnie uczestniczą w zajęciach. Dziś chociażby zaplanowano przenoszenie pałeczkami kulek z papieru. Zabawy będzie co nie miara - zapewnia pani Lucyna.
Pytamy też dzieci. Lena jest bardzo zadowolona z ferii.
- Jest tu naprawdę fajnie, oglądamy filmy, robimy pizzę, chodzimy na spacery, bawimy się z paniami - mówi Lena.
Hania też przekonuje, że czuje się wspaniale.
- Najbardziej lubię układać klocki Lego i bawić się z paniami - dodaje.
Maja trzyma w ręku samolot, który złożyła z pomocą kolegów.
- Czuję się doskonale, tu jest lepiej niż w domu - mówi z przejęciem.
Julia też się uśmiecha.
- Najbardziej podoba mi się układanie Lego, spacery po dworze i zabawy z paniami. Uczymy się też tańca. Jestem bardzo zadowolona - zapewnia.
Także Nina przekonuje, ze jest bardzo zadowolona. - Jest bardzo fajnie, czuje się lepiej niż w domu. Dużo się bawimy, tańczymy, pieczemy pizzę. Jest bardzo smaczna - dodaje z kęsem pizzy w ustach.
Rozmawiamy jeszcze ze studentkami z Chin i Gruzji. Najkrócej, wszystkie są szalenie zadowolone, że trafiły do Polski, podziwiają życzliwość Polaków oraz podkreślają, że w Polsce jest bardzo bezpiecznie. A wcześniej były w innych krajach.
Tako z Gruzji mówi: - Jestem szalenie zadowolona, że jestem w Polsce. Wręcz myślę, że śnię i nie chcę się obudzić. Jest tu wspaniale. Zaskakuje mnie też to, że dzieci doskonale radzą sobie z trudnymi zadaniami, dodatkowo są bardzo miłe i słuchają poleceń nauczycieli. W Gruzji jest z tym różnie.
Olivia też podkreśla, że Polacy są bardzo przyjacielscy i chętnie pomagają. Podaje przykład, że po zakupach w Focus Mallu pomyliła autobus, dlatego zgubiła się w mieście. Kierowca autobusu, kiedy zobaczył ją załamaną, to po zakończeniu kursu, odwiózł ją do akademika swoim autem.
- Byłam zaskoczona taką uprzejmością - podkreśla Olivia.
Z kolei Snow opowiada, jak z koleżanką robiąc zakupy pomyliły sklepy. Jego właścicielka osobiście ustaliła, gdzie jest ten właściwy.