Współpraca z niemieckim szpitalem jest coraz lepsza
Przed tygodniem podpisano projekt transgraniczny, który może sprawić, że możliwości leczenia Polaków po stronie niemieckiej mogą się jeszcze zwiększyć.
Na łamach „Gazety Lubuskiej” wspominaliśmy już o tym, że w niektórych przypadkach można leczyć się w Niemczech. Wciąż jednak nie może tego zrobić każdy obywatel Polski.
W Guben, sąsiadującym z Gubinem znajduje się nowoczesny szpital Naemi-Wilke-Stift, z którego korzystali już okoliczni mieszkańcy, również z polskiej strony.
Trzeba mieć przy sobie Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego. - Upoważnia ona do uzyskania opieki w razie wypadku po niemieckiej stronie - wyjaśnia Anna Wróbel, która pracuje w niemieckim szpitalu jako polsko-niemiecki koordynator ds. służby zdrowia.
Łatwiej mają jednak osoby posiadające ubezpieczenie niemieckie, czyli np. pracujący za granicą. Ci z polskim ubezpieczeniem muszą pokrywać koszty leczenia z własnej ręki. Przynajmniej część.
W Guben można też leczyć się stacjonarnie. W przypadku poważnych operacji pacjenci muszą mieć zgodę dyrektora NFZ. Jeśli to drobniejsze sprawy jak zabiegi ambulatoryjne np. operacje żylaków, to pacjenci ponoszą najpierw koszty takich zabiegów, a potem mogą wnioskować o zwrot kosztów do NFZ.
Trzeba jednak podkreślić, że jeśli wydarzy się wypadek po stronie polskiej, to według obowiązujących przepisów, w niemieckim szpitalu nie możemy otrzymać pomocy. - Oczywiście w przypadku zagrożenia życia udzielana zostaje pomoc. Jednak później trzeba się liczyć z tym, że musimy się rozliczyć. Takie mamy przepisy - przyznaje Wróbel.
Poczyniony został kolejny krok do przodu, który ma ułatwić życie pacjentom, głównie tym z Polski. - W zeszłym tygodniu nasz projekt transgraniczny, w którym biorą też udział oba miasta, został zaakceptowany - informuje A. Wróbel.
Co to oznacza? - Projekt dotyczy głównie badań i analizy, która ma przygotować do usprawnienia działań transgranicznych - wyjaśnia Wróbel.
Szpital w Niemczech pracuje też nad tym, aby ich placówka była przyjazna dla każdego pacjenta, nieważne czy z Polski czy Niemiec. - Dbamy o dwujęzyczność. Obecnie przygotowujemy oznaczenia szpitala w językach polskim i niemieckim, podobnie będzie z broszurkami informacyjnymi, niektórymi dokumentami - wymienia koordynatorka.
Trzeba jednak podkreślić, że do tej pory polscy pacjenci nie byli zdani wyłącznie na siebie, szukając pomocy w Guben. Od dawna w tamtejszej placówce pracuje wielu Polaków. I jest ich coraz więcej.
- Chcemy, żeby Polacy czuli się tutaj dobrze. Nawet jeśli ktoś nie potrafi ani słowa po niemiecku, to na każdym oddziale mamy pracownika dwujęzycznego. Zachęcamy do wizyty. Mamy świetne warunki - zaznacza pracowniczka szpitala. Pacjenci faktycznie czują się tam dobrze. Świadczy o tym liczba ludzi z polskim obywatelstwem, która otrzymała pomoc w Guben. W mijającym roku było ich ponad 500.
- W większości byli to polscy obywatele z niemieckim ubezpieczeniem. Ta liczba wzrasta - podaje A. Wróbel.
Burmistrz Gubina, Bartłomiej Bartczak przyznaje, że współpraca z niemieckim szpitalem rozwija się. Cieszy go to jednak umiarkowanie.
- Wiadomość, o tym, że projekt transgraniczny przeszedł, jest bardzo dobra - podkreśla.
Dodaje jednak, że ten projekt, to dopiero mały kroczek. - Dzięki temu projektowi sprawdzane będą możliwości, opracowywane będą teorie, a nam są potrzebne rozwiązania praktyczne, zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy nie działa szpital w powiecie - uważa burmistrz Gubina.
B. Bartczak zaznacza, że Niemcy nie zaryzykują wejścia w coś, czego nie są pewni. - Dlatego to studium jest im potrzebne. Jesteśmy dopiero na początku drogi, ale mamy z kogo brać przykład. Rozmawialiśmy z Czechami i Austriakami. Tam na granicy współpraca jest niesamowita. Obie strony się uzupełniają. Kobiety z Austrii rodzą dzieci po stronie czeskiej, a Czesi leczą się po stronie austriackiej. Do takiej współpracy nam daleko. Ale jest ona celem - przyznaje Bartczak.