Wydarzenia Zielonogórskie. Mój ojciec nigdy nie żałował

Czytaj dalej
Fot. Paweł Wańczko
Dariusz Chajewski

Wydarzenia Zielonogórskie. Mój ojciec nigdy nie żałował

Dariusz Chajewski

Wydarzenia Zielonogórskie były dotychczas tylko hasłem, datą. Dzięki opowieściom naszych Czytelników nabierają one ludzkiego wymiaru. Historia obrony Domu Katolickiego zyskuje nazwiska, twarze... Opowiada Grażyna Michniuk–Wesołowska, córka świadka Bazylego Michniuka.

Z Grażyną Michniuk–Wesołowską spotykamy się w kwiaciarni, w której pracuje. Tutaj także wycinek z „GL” i niewielkie, legitymacyjne zdjęcie. To zdjęcie z 1960 roku przedstawia ojca pani Grażyny, Bazylego Michniuka, żołnierza kampanii wrześniowej, robotnika z Zastalu i więźnia politycznego. Tak, pan Bazyli „siedział” właśnie za wydarzenia zielonogórskie.

Przez lata mama wyrzucała ojcu, że zamiast pilnować dzieci, wdał się w awanturę

– Tato był w pracy, gdy rozeszła się wieść, że władza zabiera Dom Katolicki – opowiada pani Grażyna. – Był religijnym człowiekiem i z innymi natychmiast pobiegł na plac. Miał wrócić do domu, gdyż mama szła do Polskiej Wełny na drugą zmianę i miał zająć się nami, mną i moją siostrą. Przyszedł później, a wkrótce po nim pojawili się dwaj mężczyźni w charakterystycznych długich prochowcach. Kazali nas odprowadzić do sąsiadów, a ojca zabrali.

Dariusz Chajewski i Grażyna Michniuk–Wesołowska
Paweł Wańczko Bazyli Michniuk, uczestnik Wydarzeń Zielonogórskich 30 maja 1960 r. związanych z obroną Domu Katolickiego.

Bazyli Michniuk usłyszał wyrok – pięć lat więzienia. Na jego trop Służba Bezpieczeństwa „wpadła” w banalny sposób. Odniósł lekką kontuzję i zgłosił się do szpitala po pomoc. Później znalazł się ktoś życzliwy, kto powiedział o aktywnym udziale w zdarzeniu. Trafił do więzienia w Złotoryi i tylko desperacji żony zawdzięcza, że za kratami spędził o dwa lata mniej niż opiewał wyrok. Dla kilkuletniej pani Grażyny kolejne widzenia to była trauma.

– Przez lata mama wyrzucała ojcu, że zamiast pilnować dzieci, wdał się w awanturę – mówi pani Grażyna. – Podobnie wujek pytał tatę przy każdej okazji, po co mu to było. Ale on nigdy tego nie żałował. I myślę, że zrobiłby to jeszcze raz... Sąsiedzi nie wytykali nas palcami, nikt nie szydził, że ojciec jest po odsiadce, przyjęto go ponownie do Zastalu. Tylko z córkami pewnego ormowca nie mogłyśmy się bawić.

Dariusz Chajewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.