Tomasz Rusek

Z Gorzowa odchodzi znana urzędniczka. Dlaczego?

Hanna Gill - Piątek Fot. Tomasz Rusek Hanna Gill - Piątek
Tomasz Rusek

Z magistratu odchodzi ceniona urzędniczka. Nie ona pierwsza i raczej nie ostatnia. - W Gorzowie doszłam do pewnej ściany... - mówi w wywiadzie Hanna Gill - Piątek. Prezydent Jacek Wójcicki „zauważa problem”. I zapowiada podwyżki dla urzędników

Wypowiedzenie złożyłaś...?
...28 lutego.

Do kiedy pracujesz w urzędzie?
Formalnie do końca maja.

Dlaczego odchodzisz?
Nie odpowiem jednym zdaniem. Są powody zewnętrzne: będę znowu współpracowała z Ministerstwem Rozwoju jako ekspertka ds. rewitalizacji. To rodzaj opieki nad realizacją ministerialnych programów w różnych miastach. Tym zajmowałam się przed przyjściem do Gorzowa, to starałam się robić cały czas. Ciągnie mnie do tej działki.

A powody wewnętrzne?
W Gorzowie doszłam do pewnej ściany. Wyszło nam wiele rzeczy, zaczęliśmy wdrażać świetny program profilaktyki uzależnień. Śmiem twierdzić, że jeden z najlepszych w Polsce. Jest nowa strategia polityki społecznej, zaraz będzie też strategia mieszkaniowa, nad którą współpracował zespół ludzi z urzędu i jednostek miasta. Wprowadziliśmy szereg drobnych ulepszeń dla osób starających się o mieszkania. To nowe otwarcie przełożyło się konkretnie na sytuację ludzi: już 10 proc. pustostanów w zeszłym roku wyremontowali przyszli lokatorzy, a miasto w dwóch turach z pomocą środków rządowych będzie remontować 113 kolejnych mieszkań. Właśnie weszła w życie karta seniora, sprawnie poszło, otworzyliśmy nowy żłobek...

Gdzie ta ściana?
W budżecie, który nie jest z gumy. Są pomysły i możliwości, ale nie ma pieniędzy na realizację. Dużo kosztowała nas reforma edukacji, co było trudno przewidzieć rok temu. Miasto tak bardzo „zakopało” się w wielkich inwestycjach i remontach, że na działkę społeczną nie zostało dość dużo, bym miała poczucie, że mogę się jeszcze przydać, coś zrobić, zmienić. Brakuje nawet na wkłady własne do projektów, na które można pozyskać środki.

A powody personalne?
Co masz na myśli?

To, że przyszłaś do Gorzowa jako przedstawicielka ruchów miejskich, blisko związana z Martą Bejnar - Bejnarowicz i Aliną Czyżewską. One teraz ostro krytykują prezydenta Jacka Wójcickiego, który przecież jest twoim szefem.

Cóż, ich podział i to co się potem stało i dzieje, przypominał dla mnie nieco sytuację dziecka podczas rozwodu rodziców.

Wybrałaś mamę czy tatę?
Jestem związana z ruchami miejskimi. Nie zmieniłam poglądów. Ale też byłam i jestem lojalnym pracownikiem urzędu, bo pracuję dla mieszkańców Gorzowa. W wielu sprawach dotyczących miasta osobiście mogę mieć inne zdanie niż prezydent, co jednak nie przeszkadzało mi wypełniać swojej roli najlepiej jak potrafię.

Miasto traci kolejnych fachowców (piszemy o tym powyżej - dop. red.). Coś urząd robi źle, że ludzie odchodzą?
Mogę mówić za siebie, za swój przypadek. I powody odejścia już wyjaśniłam. Dodam, że odchodzę bez trzaskania drzwiami.

Z buziakiem i zapewnieniem: - Do zobaczenia?
Raczej z kulturą i nadzieją, że obie strony skorzystały na współpracy. Znaczące jest też to, że miałam w umowie miesiąc wypowiedzenia, ale po rozmowie z prezydentem postanowiłam ten czas wydłużyć. Liczę, że miasto wykorzysta to, co udało nam się wypracować.

Walczono o to, żebyś pozostała?
Czy walczono? Na pewno byłyby szanse na dalszą współpracę, ale miasto wybrało kierunek rozwoju, który na dziś nie pozwoliłby mi wiele zmienić. Władze postawiły na inwestycje i remonty, sprawy społeczne muszą poczekać. Na moim stanowisku wystarczy więc osoba sprawnie zarządzająca , bo na większy postęp na razie nas nie stać.

Bo wybory wygrywa się nowymi ulicami, budynkami, a nie sprawami społecznymi.

Tak? A nie masz wrażenia, że niedawne wybory parlamentarne tak myślących wysłały do ław opozycji? Podejście ludzi się zmienia, poprzeczka jest dziś wyżej. Chcą nie tylko nowych dróg i mostów. Chcą zadbanej zieleni, sprawnej komunikacji, miejsc dla dzieci w żłobkach i przedszkolach, fajnego klimatu, a potem np. domu dziennego pobytu dla rodziców czy dziadków. Tymczasem u nas właśnie przepadł pomysł stworzenia takiego miejsca w willi przy ul. Borowskiego, bo nie ma środków na jego utrzymanie. Te potrzeby i oczekiwania nie mają partyjnych barw i są uniwersalne. Przestrzegałabym przed myśleniem, że ludzie chcą tylko równych dróg i inwestycji.

Hanna Gill - Piątek
Tomasz Rusek Hanna Gill - Piątek

A nie jest tak, że przyszłaś tu z nadziejami i chęcią zmienienia Gorzowa? Że miałaś to robić z pomocą prezydenta z ruchów miejskich? I że ten prezydent dobrał sobie potem ludzi z partii i odciął się od środowiska, które go wyniosło na to stanowisko? A Ty musiałaś świecić oczami?

(Śmiech) ty to powiedziałeś! Nawet jeśli mamy inne wizje miasta, bo zmienił się układ polityczny czy na jakichś odcinkach zawiodła współpraca , to udało się wiele razem zrobić . Dlatego nie żałuję. A na ruchy miejskie przyjdzie czas. W końcu one wygrały w Gorzowie ostatnie wybory.

Tych urzędników też już nie ma
Dlaczego z magistratu odchodzą fachowcy? Krzysztof Karwato - wicz, spec od unijnych funduszy, który napisał o nich około 200 publikacji, z urzędu w Gorzowie odszedł w zeszłym roku. Mówi, że w jego przypadku chodziło o „łamanie kręgosłupa”. Zdegradowano go (był szefem wydziału strategii miasta) i przeniesiono. Więc się zwolnił. Tym bardziej, że dostał ofertę z urzędu w Santoku.

- Przynajmniej kilkanaście osób w tym samym czasie pożegnało się z miastem w podobnych okolicznościach. Często byli to ludzie z wielkim doświadczeniem - mówi. A był to czas wymiany kadr po umoszczeniu się w urzędzie nowej władzy. Wszyscy wtedy zwolnieni szybko znaleźli pracę w innych urzędach i firmach.

AWANSE I REZYGNACJE

Z pracą dla miasta pożegnali się także inni ważni urzędnicy i dyrektorzy. Szefowa filharmonii Małgorzata Pera zwolniła się sama, w pożegnalnym stanowisku do mediów pisząc m.in. „Nigdy nie było i nie będzie mojej zgody na łamanie prawa, psucie atmosfery pracy (…)”). Zaraz odejdzie dyrygent Monika Wolińska. Justyna Pawlak z Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie odeszła, bo dostała ofertę pracy w ministerstwie rodziny. Teraz zwolniła się dyr. wydziału spraw społecznych Hanna Gill - Piątek, współpracę z urzędem zakończył także Wojciech Kłosowski. To tylko osoby z najbardziej eksponowanymi funkcjami i znanymi nazwiskami. - Odejść zwykłych inspektorów nikt nie zauważa i nie nagłaśnia. To ci ludzie dźwigają w urzędzie codzienność. Ja miałam dość atmosfery - mówi nam urzędniczka, która związana była z inwestycjami (prosi, by nie podawać stanowiska).

Prezydent Jacek Wójcicki odejścia kwituje krótko: - To naturalna kolej rzeczy. Awanse do ministerstwa, to dla nas wręcz radość. Oznaczają, że ktoś docenił naszych ludzi.

Zapewnia, że chce zawalczyć o najlepszych. I ma plan: najpewniej na majowej sesji rady miasta będzie mowa o podwyżkach w urzędzie. Karwatowicz: - Pieniądze to nie wszystko. Liczy się też klimat pracy, poczucie stabilizacji. A ostatnie zwolnienia i odejścia sprawiły, że doszło do zerwania „pamięci administracyjnej”, czyli płynnego zastępowania doświadczonych urzędników młodymi. Nie wszystko jest w dokumentach. Wiele spraw i faktów było tylko w pamięci ludzi. Nowi nie nadrobią tego lekturą teczek.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.