Zamordował żonę. Grozi mu dożywocie...
Trwa proces Jacka L., który 25 maja zeszłego roku zamordował żonę. Ostatnio zeznawał przyjaciel syna zamordowanej, Dawida.
Kiedy ojciec rzucił się na mamę Dawida, chłopak był w swoim pokoju i grał na komputerze. Jak opowiedział swojemu przyjacielowi, zszedł na dół, bo usłyszał hałasy i krzyki. Na dole zobaczył leżącą na podłodze mamę. Opowiadał jednak o tym niechętnie.
Powiedział przyjacielowi, że ratował się ucieczką przed szalejącym, pijanym ojcem.
Pobiegł w kierunku kładki. I wtedy właśnie zadzwonił po swojego przyjaciela. Spotkali się koło kładki. Jak opowiadał przyjaciel, Dawid nie miał butów, stał z rozbitym kolanem. Poszli razem do domu kolegi i tam Dawid dostał buty. Potem razem dotarli do domu Dawida, tam była już policja.
Jacek L. leżał na trawniku skuty kajdankami. Dawid podbiegł do ojca i krzyczał, że zabił mu mamę. Krzyczał, że go nienawidzi, że go zabije. Ojciec mówił tylko, że to nie on zabił mamę.
Kolega Dawida mało opowiadał o relacjach w domu L. Bywał tam, ale niewiele widział. Powiedział jednak, że Dawid bał się ojca. Bywało tak, że mama dzwoniła do syna mówiąc, żeby nie wracał do domu, bo ojciec jest pijany. Dawid opowiadał koledze o tym, że był bity przez ojca. Wspominał też, że pijany ojciec niszczył sprzęt i meble w domu, że był agresywny wobec mamy.
Z zeznań powołanych przez sąd świadków rysuje się obraz piekła, jakie panowało w domu L. Zastraszona i zmaltretowana psychicznie kobieta oraz chłopiec, który był bity i jeszcze widział cierpienia mamy.
Morderca siedział na łóżku, a jego żona leżała na podłodze w kałuży krwi.
Jacek L., oskarżony o zabójstwo żony ze szczególnym okrucieństwem, w sądzie nie wykazuje najmniejszej skruchy. Zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Nie przyznaje się do zabójstwa. Podczas przesłuchania powiedział, że nie ma z tym nic wspólnego.
Do brutalnego zabójstwa doszło 25 maja ub.r. w Płotach koło Zielonej Góry
Policję wezwał 17-letni syn ofiary. Niewykluczone, że ucieczka uratowała chłopcu życie. Kiedy wezwani policjanci weszli do domu, morderca siedział na łóżku, a jego żona leżała na podłodze obok niego w kałuży krwi. To był okropny widok. Morderca zadał swojej żonie około 30 ciosów nożem. Cięcie w szyję było tak silne, że niemal odcięło kobiecie głowę.