Alicja Kucharska

Zdrój tak, ale nie tylko dla nazwy, a dla pracy

- Łagów - Zdrój? To nie zawsze musi oznaczać korzyści  - mówią pani Gretruda i pan Leszek z Łagowa Fot. Renata Zdanowicz - Łagów - Zdrój? To nie zawsze musi oznaczać korzyści - mówią pani Gretruda i pan Leszek z Łagowa
Alicja Kucharska

- Sam dopisek w nazwie niczego nie zmieni - mówią mieszkańcy

Perła Ziemi Lubuskiej w sezonie okupowana przez turystów, jesienią pustoszeje. Wtedy też powraca temat Łagowa-Zdroju, czyli uzdrowiska, dzięki któremu miejscowość przyciągałaby turystów przez cały rok. Za jego utworzeniem przemawia chociażby fakt istnienia złóż wód mineralnych. Czy mieszkańcy chcieliby Łagowa-Zdroju?

- O zdroju mówiło się jeszcze wtedy, gdy ja byłam małą dziewczynką. I do tej pory go nie ma - mówi pani Gretruda, mieszkanka Łagowa. -To niekoniecznie korzystne rozwiązanie dla mieszkańców - dodaje syn Leszek. - Z pewnością zwiększyłyby się opłaty, a i nie do końca Łagów jest przystosowany do przyjęcia dużej liczby turystów. Brakuje chociażby miejsc parkingowych.

Mieszane uczucia ma również pani Jagoda, sprzedawczyni w sklepie w centrum miejscowości.

- To prawda, że wszystkie sklepy żyją sezonem. Jesienią i zimą klientów jest o wiele mniej, ale zmiana nazwy tylko dla samej zmiany nie ma uzasadnienia, bo po co nam Łagów-Zdrój świecący pustkami? Zaletą byłoby to, że mieszkańcy mogliby znaleźć pracę na miejscu i nie musieliby wyjeżdzać - zaznacza.

Wójt Czesław Kalbarczyk wyjaśnia, że „zdrój” to dopisek administracyjny do nazwy miejscowości, który jest możliwy, gdy miejscowość uzyska status uzdrowiska. – A do tego niezbędne jest chociażby istnienie sanatorium na naszym terenie. Urząd gminy takowego nie utworzy. Możemy jedynie rozmawiać i zachęcać przedsiębiorców – wyjaśnia. - Mamy świetny klimat i powietrze i to należałoby wykorzystać. Kolejną kwestią jest wykorzystanie wód mineralnych. Status uzdrowiska wymusza podział na strefy. A to oznacza ograniczenia. – W pierwszej byłyby te najbardziej rygorystyczne. Zakaz spalania węgla brunatnego i kamiennego w piecach, mniej miejsc parkingowych czy też zakaz funkcjonowania warsztatów samochodowych.

- Łagów - Zdrój? To nie zawsze musi oznaczać korzyści  - mówią pani Gretruda i pan Leszek z Łagowa
Renata Zdanowicz - Łagów - Zdrój? To nie zawsze musi oznaczać korzyści - mówią pani Gretruda i pan Leszek z Łagowa

Wójt zapewnia jednak, że od pomysłu nikt się nie odżegnuje. – Mamy nadzieję, że to się wykreuje samoczynnie i w końcu dojdzie do wydobycia wody w Łagówku. Może też ktoś chciałby zainwestować w sanatorium? Myślę, że potencjał Łagowa może prowadzić nie tylko w stronę uzdrowiska, ale na przykład stworzenia centrum rehabilitacji. Wtedy motele, hotele czy spa mogłyby prężnie działać cały rok – mówi.

Pozytywnie o pomyśle wypowiada się Wioletta Głuszczuk, menadżer w Zamku Joannitów. - Latem przedsiębiorcy nie muszą się martwić o swój byt, ale zimą jest trudniej. Nie upieram się przy „zdroju”, bo turystów można zachęcić nie zmianą nazwy, a działaniem i ciekawymi propozycjami. Cykliczne imprezy, szlaki rowerowe, pięknie zagospodarowane parki - wymienia pani Wioletta. Jak zaznacza, w okresie jesienno-zimowym w Łagowie zjawiają się „weekendowi” turyści. - A i takim należy coś zaproponować. Świetną zimową atrakcją turystyczną, idealną do zrealizowania na tym terenie mogłyby być trasy na narty biegowe. Tu chodzi o działanie - podsumowuje.

Alicja Kucharska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.