Leszek Kalinowski

Zielona Góra: Poezja jest dobra na wszystko. W dobie koronawirusa także, czyli warto pisać, warto czytać, warto żyć!

Wiele osób podkreśla, że właśnie poezja pomaga im rozwiązać różne problemy, poczuć się lepiej, być bliżej ludzi, choć wszyscy musimy się dziś dystan Fot. Archiwum Michała Matejczuka Wiele osób podkreśla, że właśnie poezja pomaga im rozwiązać różne problemy, poczuć się lepiej, być bliżej ludzi, choć wszyscy musimy się dziś dystansować.
Leszek Kalinowski

W dobie koronawirusa wiele osób się stresuje, brakuje im kontaktów z innymi ludźmi, szuka więc sposobu, by ukoić skołatane nerwy. Czy lekiem na współczesne zło może być poezja? - pytamy o to poetę z Zielonej Góry Michała Matejczuka. Jak on traktuje swoje wiersze? Co teraz tworzy?

Czasy mamy dziś trudne. Brakuje nam bezpośrednich kontaktów. Wiele osób szuka sposobu na ukojenie duszy w muzyce. Poezja też może nam pomóc przetrwać ciężkie chwile? Bo przecież jeszcze będzie przepięknie…

Wydawać by się mogło, że poezja jest dziś niemodna, niepotrzebna. Ale nic bardziej mylnego! Przekonuję się o tym za każdym razem, gdy zaprezentuję swój wiersz. Czyta go wiele osób, próbuje go interpretować i podzielić się ze mną swoim odbiorem. Wiele osób podkreśla, że właśnie poezja pomaga im rozwiązać wiele problemów, poczuć się lepiej, być bliżej ludzi, choć wszyscy musimy się dziś dystansować. Co mnie najbardziej cieszy - po poezję sięga coraz młodsze pokolenie. Być może siła tkwi w stylu pisania i ponadczasowej tematyce. Dlatego śmiało mogę stwierdzić, że poezja jest modna!

Kiedy zrozumiałeś moc słowa?

Rymowałem od dziecka, na zawołanie. Pierwsze moje utwory i opowiadania niestety nie zachowały się, ale w szkole miałem tytuł "Szkolnego Mistrza Ortografii". Czytałem też w Kościele. Wielu wróżyło mi nawet ",karierę" księdza, ale życie zaprowadziło mnie w zupełnie innym kierunku. Jednak pisać wiersze zacząłem później, po studiach… To było pisanie do szuflady. Tylko dla mnie…

W końcu odważyłeś się pokazać swoje wiersze szerszej grupie odbiorców?

Pracę nad promocją debiutanckiego tomiku rozpocząłem w połowie 2017 r. Utworzyłem profile na portalach społecznościowych i tam dzieliłem się swoją twórczością. Pojawiłem się w antologiach "Poezja w słowach i obrazach", a także w tomiku "Ciemna strona słowa". W międzyczasie napisałem rozdział do książki "Oczami mężczyzny" Rafała Wicijowskiego, w której też zaprezentowałem swoje wiersze. Nie zabiegałem o promocję, nie kupowałem "lajków". Wstawiałem wiersze i czytelnicy sami udostępniali, komentowali. To było duże zaskoczenie, bo myślałem, że dzisiaj poezja nie znajduje odbiorców. W 2018 r. udało mi się wydać "Świeżo malowane" i od tamtej pory niemal codziennie otrzymuje słowa uznania od czytelników. Pojawiłem się także w antologii "Miłość w czasach fejskultury".

Co jest dla ciebie w pisaniu najważniejsze?

Ludzie utożsamiają się z moimi tekstami, bo są pisane prostym, ale przemyślanym językiem. Jest tu zabawa słowami, zabawa kontekstem. Najważniejsze są dla mnie emocje, więc największą nagrodą są dla mnie wzruszenia ludzi. Albo słowa typu: "nigdy nie czytałem/czytałam poezji, ale Twoje wiersze uwielbiam". Jednak nie chciałbym być zapamiętany tylko jako współczesny "Werter" albo niepoprawny romantyk. Bo mam też w sobie słońce i radość. Bierze się to stąd, że ciężko mi przelać na papier szczęście, ale powiem, że coraz śmielej pojawiają się takie utwory.
Obecnie pracuję nad kolejnym tomikiem "Kostki czekolady", który jest prawie gotowy. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się w księgarniach.

Twoje wiersze trafiają do…

uczniów. Wiele szkół wprowadziło do swoich zajęć moje utwory. Największym powodzeniem cieszą się wiersze: "Rzeźnicy" czy taki aktualny "Reset". Kiedy czytam interpretacje moich utworów czuję dumę. I ogromnie się cieszę, że mogę uczyć nowe pokolenia wrażliwości i empatii. Wyrazy sympatii dostaję również od nauczycieli. Wiem, że uczniowie wykorzystują te utwory na maturze, na konkursach recytatorskich. Czasem wiersze stają się … prezentem ślubnym. Oprawione w ramkę. Tak było z wierszami "Za nic" czy " Z sercem". Są śpiewane także przez zespoły muzyczne. Artyści śpiewają, malują moje utwory. Poznański zespół Mały Fragment Rzeczywistości z utworu "To nie ten kwiecień, co kiedyś" stworzył piękną piosenkę. Inny zespół Mhmm połączył wiersze "Gdybym był" i "Nici z miłości", stworzył z nich piosenkę, z którą - obok "Jesieni", Edwarda Stachury - wystąpili w Przeglądzie Piosenki Poetyckiej "Wyśpiewać poezję". Zajęli 3 miejsce! A takich artystów jest więcej. To jest piękne. Taka symbioza w sztuce. Moim marzeniem jest właśnie połączenie moich utworów z muzyką

Leszek Kalinowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.