Złotouści są wśród nas! Ich językiem mówi ulica

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Jarosław Miłkowski

Złotouści są wśród nas! Ich językiem mówi ulica

Jarosław Miłkowski

„Spasione leniwe koty”, „pokolenie ludzi na sedesie” - te cytaty weszły już do języka gorzowian. Teraz pewnie dołączą do nich życzenia świąt, które mają być ciepłe i obfite jak... piersi.

Trzeba go kopnąć w dupę! - wypalił Jerzy Synowiec, gdy był prezesem Stali. Anglik Chris Louis zdobył w meczu tylko dwa punkty, Synowiec się wkurzył, powiedział, co powiedział i... Anglik w barwach Stali już więcej nie pojechał.

Synowiec to jeden z gorzowskich „mistrzów mowy polskiej” słynących z kwiecistych wypowiedzi i ostrych słów. Gdy w mieście trwała dyskusja, czy Gorzowowi uciąć przymiotnik Wielkopolski, Synowiec był zaL – Ten dodatek jest traktowany jako symbol zadupia.

Jak muzeum pomalowało swoje zabytkowe ogrodzenie Synowiec drwił, że nowy kolor jest gaciowy.

Gdy radna Grażyna Wojciechowska postulowała, by wyremontować ul. Szmaragdową (tajemnicą poliszynela było, że w tej okolicy mieszka jej rodzina), Synowiec na sesji rady miasta odpalił do mikrofonu, żeby do listy remontów dopisać Buraczaną i Ziemniaczaną. Do języka ulicy weszło jego określenie gorzowian z czasów dyskusji o budowie filharmonii: „jesteśmy pierwszym pokoleniem ludzi na sedesie”. Podkreślmy: powiedział to facet zakochany w Gorzowie, szef towarzystwa miłośników Gorzowa, twórca lokalnych pomników, radny miasta i chyba najbardziej znany adwokat.

- Jestem przedstawicielem starej szkoły adwokatów. Na studiach uczono nas przemawiać. Retoryka była w cenie. Dzisiaj, choćby w sądzie, staram się ograniczać „złote myśli”. Boję się, że zostanę odebrany jako człowiek zarozumiały – mówi nam Synowiec.

Byli prezesi Stali w ogóle mają dar do zapadających w ucho wypowiedzi. Władysław Komarnicki, dziś senator, w księdze złotych cytatów zapisywał się zwykle w związku z rywalizacją z Falubazem. Gdy dziewięć lat temu Stal wróciła do Ekstraligi, Komarnicki, ówczesny prezes, tak przedstawił taktykę Stali: „Dwa razy wpieprz przyjaciołom z południa i oczko wyżej”. A po porażkach z przyjacielami z południa Komarnicki ciskał gromy. - A kto to jest Tomasz Gollob? - pytał złośliwie, choć ten był wtedy kapitanem naszej ekipy. I jeszcze to: - Nasi żużlowcy zachowali się jak spasione leniwe koty.

Zanim pan wejdzie na mównicę, niech pan sprawdzi, czy pana język jest połączony z rozumem

Od ponad roku Komarnicki jest senatorem Platformy, ale gdy jako kandydat niezależny przegrał z Heleną Hatką z Platfomy, wypalił: - Nawet koń z szyldem PO wszedłby do Senatu.

Do grona gorzowskich klasyków wpisał się Kormarnicki wypowiedzią dla naszej gazety o tym, jak zaczynał jako szef Stali: - Zamiast żebrać na kolanach o pomoc dla klubu, powinienem odcinać kupony od swojego sukcesu zawodowego, leżeć na plaży wentylem do góry.

Później mówił „GL”: - Jako prezes klubu urodziłem Piotra Palucha. - Gdy pytaliśmy, jak mocne były bóle porodowe, odpowiadał: - Były mocne. Paluch rodził się u mnie w domu w gabinecie. Musieliśmy coś zmienić. Nie byliśmy do końca przekonani, że Piotr Paluch jest przygotowany do roli trenera. Ale to był strzał w dziesiątkę.

Do historii przeszło też sformułowanie Stefana Sejwy. Kiedy był wiceprezydentem Gorzowa, a ulewy zniszczyły nowe rondo , Sejwa ocenił, że rondo było zbudowane dobrze, a zawiniły właśnie „ponadnormatywne opady”.

Kopalnią ciętych (czasem z grubsza) myśli są sesje radnych. - Niech się pani ogarnie – mówił radny powiatu słubickiego Andrzej Bycka do koleżanki Krystyny Skubisz. Ona na to: - Zanim pan wejdzie na mównicę, niech pan sprawdzi, czy pana język jest połączony z rozumem.

- Gdy nadchodzi wichura, śmieci unoszą się najwyżej - mawia radna Gorzowa Grażyna Wojciechowska przy zawieruchach kadrowych. „Głosowi” tłumaczy to tak: - To moja wersja powiedzenia: „Co nagle, to po diable”. Tu chodzi o to, że właściwe decyzje podejmuje się po czasie, gdy jak po wichurze, śmieci już opadną na ziemię.

Prezydentowi Tadeuszowi Jędrzejczakowi Wojciechowska wypaliła kiedyś w oczy, że ten „jest złem tego miasta”.

Gdy prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki powiedział „GL” o radnej Marcie Bejnar-Bejnarowicz, że ona „nie widzi odcieni szarości, tylko czarne i białe”, ta odpowiedziala mu na Facebooku: „Lepiej widzieć czarno-biało-konkretnie niż szaro-buro-ślisko”.

Radny z Lubiszyna Roman Koniec w powiatowym biuletynie takie złożył życzenia na ostatnie Boże Narodzenie: „Żeby święta takie były, jak piersi co nas wykarmiły: ciepłe, obfite, wspaniałe, przyjemne, pachnące i białe. Święta cudowne, święta magiczne i takie... takie śliczne”. Gdy o tym napisaliśmy, w kilka godzin stał się bohaterem internetu.

Na koniec mamy jeszcze ciekawe zdanie od Jerzego Synowca: - Ludzie, którzy mają mało do powiedzenia, często mówią bardzo dużo. Mówią nieładnie lub agresywnie. Im wszystkich poleciłbym fraszkę Jana Sztaudyngera: „Zanim język puścisz w taniec, załóż na mordę kaganiec”.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.