Robart Gąsiorek

Zmowa złamana dopiero po 18 latach

Prokuratura poszukuje międzynarodowym listem gończym podejrzanego o dokonanie zbrodni Pawła K. Fot. archiwum Prokuratura poszukuje międzynarodowym listem gończym podejrzanego o dokonanie zbrodni Pawła K.
Robart Gąsiorek

Wyjaśnienie jednej z najbardziej zagadkowych zbrodni, po latach błędów i zaniechań, wreszcie nabiera tempa. W sprawę zamieszani są byli i obecni policjanci, a także przyjaciółka Iwony Cygan

Rodzina Iwony od zawsze podejrzewała, że za jej śmiercią stoją miejscowi. - W kościele w Szczucinie nigdy nie podaję ręki na znak pokoju, bo nie mam pewności, czy obok nie stoi ktoś, kto miał coś wspólnego ze śmiercią Iwony - mówi Aneta, siostra zamordowanej.

Niewiele się pomyliła. Trwające od zeszłego tygodnia zatrzymania osób zamieszanych w sprawę zagadkowego zabójstwa sprzed osiemnastu lat potwierdzają, że za zbrodnią stały osoby doskonale jej znane.

Największym zaskoczeniem było aresztowanie Józefa K., który usłyszał zarzut pomocnictwa w zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem.

- On często przychodził do nas do domu po śmierci Iwony. Mówił, że chce nam pomóc, że sam znajdzie morderców siostry. Teraz okazuje się, ze to było przedstawieniem z jego strony - kręci głową Aneta. Syn Józefa - Paweł K., to według śledczych główny podejrzany o zabójstwo. Od kilku dni poszukiwany jest międzynarodowym listem gończym.

Zagadka śmierci Iwony czeka na rozwikłanie od 1998 . Zanim zaczęły się spekulacje co do sprawców, rodzina Iwony poprosiła o pomoc jasnowidza, Krzysztofa Jackowskiego.

- Mama, kilka miesięcy po tragedii, wzięła jakąś rzecz Iwony i pojechała do niego. Szukaliśmy sposobów, aby znaleźć winnych - wspomina Aneta.

Wizja, którą przedstawił wówczas Jackowski, wygląda sensacyjnie. Jasnowidz powiedział matce Iwony, że widzi mundur, policję. Wspominał także o właścicielu lokalu i jego ochroniarzu, wymienił kobietę, blondynkę.

I w ostatnich dniach zatrzymani zostali dwaj policjanci - Leszek W. oraz Grzegorz J., którzy w dniu zabójstwa pełnili służbę. Paweł K. był wtedy ochroniarzem w barze „U Trabanta”, prowadzonym przez Roberta K. Ten ostatni też był wiązany z zabójstwem dziewczyny. Od tamtej pory zaczął nadużywać alkoholu. - Mówił, że pije, żeby o czymś zapomnieć - dodaje Aneta. W Szczucinie można usłyszeć, że w końcu, dwa lata temu, zapił się na śmierć.

Trzecia osoba, którą w wizji opisywał Jackowski jak ulał pasuje do Renaty G., która usłyszała teraz zarzut składania fałszywych zeznań. Spotkała się z Iwoną tuż przed jej śmiercią.

- To przyjaźń z tą dziewczyną zabiła Iwonę - stwierdza kategorycznie pani Aneta.

13 sierpnia 1998. Wieczorem do Iwony zatelefonowała Renata. Chciała się spotkać.

- W ostatnim dniu życia Iwona powiedziała mi, że nie będzie się więcej z Renatą spotykać, bo ta coś przed nią ukrywa. Później jednak Renata nalegała na spotkanie, a Iwona powiedziała, że pewnie chodzi o coś ważnego i poszła. O dawna myślę, że Renata miała za zadanie wywabić moją siostrę z domu - zwierza się pani Aneta.

Koleżanki poszły do popularnego w Szczucinie klubu „Zajazd Leśny”. Po spotkaniu, o godz. 21, rozstały się. Według relacji Renaty, stało się to w okolicy Rynku. Przeczyły temu zeznania innych świadków.

Renatę oraz Iwonę widziało trzech mężczyzn, którzy w tym czasie również byli na Rynku.

Według Tadeusza D., Krzysztofa B. i Jerzego B., zamordowana później 17-latka miała wsiąść do białego poloneza, który należał do Pawła K.

Jerzy B. zmarł wkrótce po zabójstwie. Natomiast Tadeusz B. zniknął dzień po tym jak w barze chwalił się, że wie kto zabił Iwonę. Kilka miesięcy później jego ciało znalezione w Wiśle. Śledczy nie połączyli tego zdarzenia ze śmiercią nastolatki. Uznano, że Tadeusz D. popełnił samobójstwo.

- To było niemożliwe. Znałem Tadka . On, instruktor nauki pływania, tak po prostu miał się utopić w Wiśle? - poddaje w wątpliwość jego znajomy.

14 sierpnia rano mama Iwony zorientowała się, że córki nie ma w domu. Zaczęły się poszukiwania w okolicy. Ojciec, Mieczysław Cygan, pojechał nawet do Buska-Zdroju, gdzie Renata G. robiła kurs na prawo jazdy. Miała mu w pewnym momencie powiedzieć, żeby szukać Iwony nad Wisłą. Później jednak tego się wyparła.

Rodzina zaalarmowała policję. Zgłoszenie przyjmował Leszek W., aresztowany tydzień temu pod zarzutem nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz utrudnianie śledztwa.

Ciało Iwony zauważył o godz. 14.30 rolnik w międzywalu Wisły w sąsiedniej Łęce Szczucińskiej. Dziewczyna leżała twarzą do ziemi. Miała opuszczone spodnie i bieliznę do połowy ud. Sprawcy najwyraźniej chcieli upozorować gwałt, jednak sekcja nie potwierdziła, by do niego doszło. Ciało Iwony nosiło ślady pobicia. Na szyi miała zaciśnięty drut, a ręce miała związane na plecach sznurkiem.

- W toku postępowania ustalono też, że miejsce znalezienia zwłok prawdopodobnie nie było miejscem zabójstwa - mówi Piotr Krupiński z Prokuratury Krajowej w Krakowie, który od kilku miesięcy prowadzi sprawę Iwony. Przed śmiercią Iwonie Cygan obcięto część włosów, wyrwano jej kolczyki z uszu.

Przyczyną śmierci nastolatki było zachłyśnięcie się krwią na skutek zaciśnięcia na jej szyi drucianej pętli.

Śledztwo w sprawie zabójstwa wszczęła Prokuratura Rejonowa w Dąbrowie Tarnowskiej. - Kiedy dwa miesiące po śmierci poszliśmy do prokuratora prowadzącego śledztwo, to on nie wiedział o jaką sprawę chodzi. Wyprosił z pokoju - opowiada Aneta.

W sprawie przesłuchano kilkuset świadków. W październiku 1998 rodzinie Cyganów zostały także wydane ubrania Iwony. Matka wyprała je, wyprasował i położyła na półkę. Po trzech tygodniach rodziców Iwony odwiedzili policjanci, którzy stwierdzili, że ubrania muszą pozostać na komendzie. - Zabrali je, ale nie zostawili żadnego potwierdzenia na papierze - zaznacza pani Aneta.

Prokuratura twierdziła, że nie wydawała nakazu odbioru ubrań. Gdy Czesława Cygan chciała odzyskać odzież córki, na komendzie policji powiedziano jej, że trafiły one do prokuratury w Tarnowie. Tam jednak też nikt ich nie odnalazł.

- To było celowe działanie ze strony policji, żeby zatrzeć ślady - przypuszcza siostra Iwony.

Po roku śledztwo umorzono z braku wykrycia sprawców.

W 2009 roku sprawą zagadkowej zbrodni zainteresowało się Archiwum X w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

W wyniku poczynionych przez funkcjonariuszy ustaleń, śledztwo podjęła Prokuratura Okręgowa w Tarnowie.

Policjant zajmujący się zagadką dotarł m.in. do ostatniego żyjącego z trójki mężczyzn, którzy mieli widzieć, jak Iwona wsiada do białego poloneza. Krzysztof B. złożył zeznania, które zarejestrowano kamerą.

Po dwóch miesiącach prokurator prowadząca wówczas śledztwo uznała, że zeznania mężczyzny nie są wiarygodne.

Rodzina Cyganów ma żal do śledczych z Tarnowa o sposób, w jaki ich traktowano. - Czuliśmy się jak przestępcy. Grożono mojej mamie. Gdy mama uczestniczyła w przesłuchaniach Pawła K. i Roberta K. była zaskoczona w jaki sposób prokurator prowadząca sprawę traktuje obu mężczyzn. Mówiła, że do nich nic nie ma, przepraszała, że musi ciągać ich na przesłuchania i zawracać głowę. Serdecznie się z nimi witała i żegnała. Nas traktowano jak intruzów - mówi Aneta.

W końcu prokuratura... postanowiła odsunąć od sprawy jednego z funkcjonariuszy Archiwum X. Uznano, że policjant zbyt mocno angażuje się pomoc rodzinie zamordowanej.

- Przysłali później do nas młodą policjantkę bez doświadczenia. Sama przyznawał, że nie ma kwalifikacji, żeby prowadzić takie śledztwo - rozkłada ręce pani Aneta.

Tarnowska prokuratura w 2012 postanowiła kolejny raz umorzyć śledztwo. Na tę decyzję zażalenie złożył adwokat rodziny.

Sędzia, do której trafiło odwołanie, sama dokładniej przyjrzała się sprawie zabójstwa. Wytknęła prokuraturze wiele zaniechań i nakazała wyjaśnienie nowych okoliczności; dotarła m.in. do kasety z wesela, które odbyło się w Szczucinie dwa dni po ujawnieniu zwłok Iwony. Jednym z gości był Paweł K. Miał na sobie marynarkę w kolorze „biskupim”. Takie włókna zabezpieczono w miejscu gdzie znaleziono zwłoki Iwony. Ale sprawa utknęła ona w martwym punkcie na kolejne lata.

Przełomowy dla sprawy okazał się 2016 rok. Początkowo przejęła ją Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, a kilka miesięcy później trafiła do Prokuratury Krajowej. W sprawę ponownie zaangażowali się policjanci z Archiwum X.

W październiku został przeprowadzony w Łęce Szczucińskiej eksperyment procesowy. Znaleziono drut, z którego zabójcy oderwali prawdopodobnie kawałek, by zacisnąć go na szyi Iwony. Do śledczych zaczęli się zgłaszać świadkowie, którzy dzielili się informacjami na temat śmierci dziewczyny. Śledczy mówili, że udało im się złamać zmowę milczenia.

Efekty przyszły w ostatnich dniach. Cztery osoby zamieszane w sprawę przebywają już w areszcie. Były policjant Leszek W. oraz funkcjonariusz Grzegorz J. usłyszeli zarzuty nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz utrudniania śledztwa. Nieoficjalnie wiemy, że obaj prowadzili pierwsze czynności na miejscu zbrodni. Najbliższe trzy miesiące spędzą w celi, podobnie jak Józef. K. który usłyszał zarzut pomocnictwa w zabójstwie i Renata G., która ma odpowiadać za składania fałszywych zeznań.

Policja poszukuje Pawła K., pseudonim „Klapa”, który od lat mieszka w Wiedniu. Paweł K. uważany był w Szczucinie za osobę nietykalną. - W młodości był chuliganem. Jednak później, jak się ożenił, pojawiły się dzieci, to zachowywał się normalnie - wspomina Bolesław Łączyński, który był burmistrzem Szczucina pod koniec lat 90. Podejrzany o zabójstwo nigdy nie krył się ze swoim bogactwem.

Oficjalnie Paweł K. pracował jako ochroniarz w barze „U Trabanta” i dorabiał na budowach w Austrii. W Szczucinie powszechna jest jednak opinia, że trudnił się nielegalnymi interesami. Jakiś czas po śmierci Iwony „Klapa” stanął przed sądem za pobicie dwóch nastolatków. Razem z Robertem K., „Trabantem”, wywiózł ich w pobliże miejsca, gdzie znaleziono ciało Iwony. Skazano go na karę więzienia w zawieszeniu.

W Szczucinie o aresztowaniach jest teraz głośno, ale ludzie niechętnie rozmawiają o tym z nieznajomymi. - Ci zatrzymani to tylko pionki, za którymi stoją ważniejsze osoby - słyszymy od jednego z mężczyzn na Rynku. Prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań.

Robart Gąsiorek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.