Żużlowiec publicznie znieważony. Dlatego, że chciał zarabiać więcej

Czytaj dalej
Fot. Michał Gąciarz
Cezary Konarski

Żużlowiec publicznie znieważony. Dlatego, że chciał zarabiać więcej

Cezary Konarski

W żużlu nie trudno natknąć się na ostre słowa wypowiadane przez zawodników, menedżerów, zarządców klubów. Ale ostatnio przebił wszystkich prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek, który wiele razy, publicznie, znieważył Grigorija Łagutę, byłego zawodnika rybnickiej drużyny. Tylko dlatego, że panowie nie dogadali się w sprawie nowego kontraktu.

Bywały – nawet w lubuskim żużlu – słowa, za które później musiano się tłumaczyć, przepraszać. Brytyjski zawodnik Chris Louis nazwany został kiedyś „dupkiem” przez byłego prezesa Stali Gorzów Jerzego Synowca. Z kolei inny zarządca gorzowskiego klubu Władysław Komarnicki wyzwał swoich zawodników od leniwych, spasionych kotów.

Pozostało jeszcze 89% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Cezary Konarski

O żużlu wiem trochę więcej niż o innych dyscyplinach sportu, ale w pracy zawodowej nie tylko speedway'em się zajmuję, bo choć województwo lubuskie jest mocno zakręcone w lewo, to nie brakuje tu wielu innych ciekawych atrakcji sportowych. Najczęściej można mnie spotkać na zawodach żużlowych, ale chętnie bywam też m.in. na meczach koszykówki, piłki nożnej, czy piłki ręcznej.


Bywam na żużlowych turniejach rangi mistrzostw świata, czy meczach piłkarskiej reprezentacji Polski, ale przede wszystkim interesuje mnie sport lokalny. I to nie zawsze ten przez duże „S”, bo chętnie zaglądam też na sportowe areny, którym daleko do świata profesjonalizmu. 


 Najwięcej moich tekstów oczywiście znajdziecie w zakładkach poświęconych żużlowi: 


Żużel w Gazecie Lubuskiej


 Zachęcam rzecz jasna do odwiedzania również innych sportowych rejonów naszego serwisu:  


Lubuski sport


Jestem zielonogórzaninem, w „Gazecie Lubuskiej" pracuję od 2018 roku, ale moja przygoda z dziennikarstwem rozpoczęła się 25 lat wcześniej. W 1993 roku w dzienniku „Gazeta Nowa” – tak, był w Zielonej Górze taki tytuł – ogłoszono konkurs, w którym do wygrania był staż w dziale sportowym. Już w szkole średniej marzyłem o takiej okazji. Jak dziś czytam swoją pracę konkursową, to z uśmiechem łapię się za głowę. Ale udało się, zostałem przyjęty. „Gazeta Nowa” niebawem przeistoczyła się w „Codzienny Express Zachodni”, a następnie zniknęła z rynku. Później współpracowałem z kilkoma redakcjami, nie tylko lokalnymi, aż wreszcie – w 1998 roku – na długie lata zakotwiczyłem w zielonogórskim oddziale „Gazety Wyborczej”.


O mnie


Jeśli czas pozwala, to z chęcią wybieram się w sportowe podróże. Meczowe wyprawy z przyjaciółmi to jest to, uwielbiamy wspólnie przeżywać emocje. Lubię też zagłębiać się w sportowe historie, cofać się w czasie, by poznać sport, który już dawno przeminął oraz losy byłych lokalnych idoli.  

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.