Życie prezydenta nie było zagrożone, ale limuzyna zachowała się dziwnie

Czytaj dalej
Magdalena Nałęcz

Życie prezydenta nie było zagrożone, ale limuzyna zachowała się dziwnie

Magdalena Nałęcz

Opona run flat, używana w prezydenckim aucie, pozwala na dalszą jazdę nawet po jej przebiciu. Ekspert motoryzacyjny uważa, że na trasie mogły się znaleźć elementy po poprzednich kraksach.

Piątkowy incydent drogowy z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy odbił się szerokim echem wśród opinii publicznej i poddał w wątpliwość stopień ochrony najważniejszych osób w kraju. - Coś takiego jak wypadek głowy państwa to jest wydarzenie bardzo rzadko spotykane, a jeśli jest spotykane, to w krajach, które pod względem poziomu cywilizacyjnego odstają od Polski - powiedział w poniedziałek minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Szef resortu dodał, że nie należy na tym etapie ani niczego przesądzać, ani wykluczać.

Sprawą zajmują się prokuratura, policja oraz ekspercka komisja powołana przez BOR, a samochód zbadają biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. Celem ich działań jest wykrycie, co spowodowało pęknięcie opony w prezydenckim aucie. Incydent nie należy do standardowych nie tylko dlatego, że dotyczy głowy państwa, lecz także ze względu na rodzaj opony, która w piątek powinna zachować się inaczej.

Stosowane w tego typu samochodach opony typu run flat mają konstrukcję, która pozwala na poruszanie się na nich nawet po utracie powietrza.

To zmniejsza oczywiście ich zasięg drogowy do ok. 80-200 km i sprawia, że samochód może poruszać się z prędkością do ok. 80 km/h,- To są bezpieczne opony. Wzięły swój początek ze sportu samochodowego, gdzie w rajdach, zwłaszcza rajdach terenowych takich jak Dakar, często zdarzają się przebicia opon. Od momentu ich wprowadzenia nie jest to już sytuacja eliminująca załogę w wyścigu- mówi w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press (AIP) Tomasz Szmandra, redaktor działu motoryzacyjnego w Polska Press Grupie.

Jednak prezydencki samochód zachował się inaczej - wpadł w poślizg i zjechał na pobocze, co dodatkowo komplikuje sytuację mającą miejsce w kraju szczególnie wyczulonym na wypadki z udziałem najważniejszych osób w państwie. Wytłumaczenie tego wydarzenia nie będzie proste, jednak tego samo dnia, przed incydentem z udziałem limuzyny prezydenta, na feralnym odcinku doszło do dwóch kolizji. Prokuratura postanowiła sprawdzić, czy wszystkie wypadki nie są powiązane, np. uszkodzeniem jezdni w tym jej fragmencie.

- To by się o tyle zgadzało, że taka opona, o ile jest dobrze eksploatowana i w odpowiednim stanie technicznym, bez powodu nie pęka - stwierdził Szmandra. Zdaniem dziennikarza możliwe jest, że samochód najechał na jakiś przedmiot, np. leżący tam po poprzedniej kraksie, co spowodowało przecięcie i rozerwanie opony. - Jest oczywiście jakiś margines wady materiału, to się zdarza w samochodach, w samolotach, ale prezydenckie samochody są sprawdzane i opona nie byłaby wtedy dopuszczona do eksploatacji - powiedział Szmandra.

Taki stan rzeczy potwierdził szef sztabu BOR ppłk. Dariusz Bielas, który po wypadku poinformował, że „większa kontrola auta”, została w nim przeprowadzona w należącej do BOR-u stacji diagnostycznej pojazdów dwa dni przed wypadkiem.

Wykluczył również to, że opona mogła nie być oryginalna. - Takie firmy jak BMW, Mercedes, Audi produkują samochody bardzo bezpieczne. Modele z najwyższej półki, czyli klasa S Mercedesa, Audi 8 oraz BMW 7, którym podróżował prezydent, to samochody solidne, szybkie i masywne, ale również bezpieczne - powiedział Szmandra. To jednak nie wystarczy w przypadków VIP-ów i takie samochody są odpowiednio doposażane.

Życie prezydenta nie było zagrożone, ale limuzyna zachowała się dziwnie
Andrej Szkocki Limuzyna, z której korzysta polski prezydent, to nie jest klasyczne BMW 7. Jest to pojazd odpowiednio doposażony

- To nie jest klasyczny model BMW 7, który możemy spotkać na ulicy, tylko auto, które ma kuloodporne szyby, pancerną karoserię - wylicza dziennikarz motoryzacyjny. W tego typu samochodach stosuje się również specjalne wzmocnienia w drzwiach oraz w progach, które powodują, że przy uderzeniach bocznych oraz z tyłu samochód jest stosunkowo bezpieczny. - Nawet gdyby ten wypadek był dużo groźniejszy i samochód uderzyłby w jakąś barierę, prezydent miałby duże szanse, żeby wyjść z tego bez szwanku. To nie był incydent związany z realnym zagrożeniem jego życia - stwierdził dziennikarz.

Część z tych elementów jest montowana przez fabrykę danej firmy, jednak niektóre zamawia się w specjalistycznych firmach zajmujących się ich produkcją.

Dokładny stan wyposażenia samochodu nie jest jednak znany, dzięki czemu nie ma możliwości przeanalizowania zabezpieczenia przez osoby, których celem mogłoby być uszkodzenie samochodu. - Te auta są naprawdę bezpieczne. Od lat instytucje i rządy krajów stawiają na pewne modele tych kilku marek, bo wiedzą, że są sprawdzone - powiedział Szmandra.

Nie bez znaczenia jest również kwestia umiejętności kierowcy

Kierowcy BOR są specjalnie szkoleni do jazdy w trudnych warunkach. - To są ludzie, którzy nie tylko potrafią dobrze jeździć i wiedzą, jak zachować się w ekstremalnych sytuacjach, lecz także mają bardzo dobrą odporność psychiczną - mówi Szmandra i dodaje, że bycie dobrym kierowcą w standardowych sytuacjach nie oznacza automatycznie, że potrafimy zachować się odpowiednio w krytycznej sytuacji na drodze.

Tylna opona w limuzynie Andrzeja Dudy pękła podczas przejazdu prezydenckiej kolumny w okolicach Lewina Brzeskiego k. Opola w piątek wieczorem.

Samochód jechał wtedy po autostradzie ze znaczna prędkością, jednak, kierowca zdołał ominąć pozostałych uczestników ruchu oraz barierę ochronną i zjechał na pobocze, dzięki czemu nikomu nic się nie stało. Andrzej Duda po incydencie przesiadł się do innego samochodu wchodzącego w skład kolumny i pojechał do Wisły, gdzie miał wziąć udział w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich.

Magdalena Nałęcz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.