Dariusz Chajewski

Żyjemy jak na linii frontu - mówią mieszkańcy okolicy

- Czasami tak strzelają, że szyby dzwonią - mów Stanisław Madej Fot. Jacek Katarzyński - Czasami tak strzelają, że szyby dzwonią - mów Stanisław Madej
Dariusz Chajewski

Kanonadę słychać już z daleka. Szybko okazało się, że to nie wiosenna burza, a odgłosy wystrzałów i to z broni konkretnego kalibru.

- Czy to wojna? - zapytaliśmy w sklepie spożywczym w Przewozie.
- Nie, to u nas codzienność - usłyszeliśmy. - Niemcy ciągle strzelają.

Można się przyzwyczaić

Kanonada trwała całe przedpołudnie. W Sanicach młody mężczyzna wycina przydrożne krzewy. Jak tłumaczy mieszka tutaj od dziecka to i się przyzwyczaił. Ludzie też się przyzwyczajają, uczą się z tym żyć. Był nawet czas, że okna folią oklejano, aby szyby nie dzwoniły. I uważa, że nie ma co u Niemców interweniować, gdyż ludzie żyjący w Podroschu, czy w innych wsiach na niemieckim brzegu granicznej Nysy też narzekają na hałasy.
- Skoro swoich nie słuchają to czemu mają się losem Polaków się przejmować - wzrusza ramionami.

Strzelają często

W Dobrzyniu dźwięk eksplozji słychać jeszcze wyraźniej i z charakterystycznym głuchym pogłosem. Mieszkańcy tłumaczą, że tutaj jest lekkie obniżenie terenu, co sprawia, że te wojenne dźwięki są dużo bardziej dokuczliwe.
- Strzelają bardzo często, wieczorami to już prawdziwa tragedia, domy się trzęsą , mój jest w kilku miejscach popękany - wzdycha Elżbieta Tkacz z Dobrzynia. - Dziś to od samiutkiego rana. I tak jest pięć, sześć dni w tygodniu. Nikt też nas o tym strzelaniu nie zawiadamia, nie ma żadnych ogłoszeń na tablicy. Nie wiem, czy gmina interweniowała u Niemców, może wcześniej to robili.
Słyszymy w Dobrzyniu, że wieś jest tak mała, że nikt się jej problemami nie przejmuje.

W dzień i w nocy

- Tak walą i w nocy, i w dzień, gdy mają ćwiczenia - tłumaczy młody mężczyzna w Sanicach.
- Bo tam Niemcy mają swoją strzelnicę - dodaje Stanisław Madej. - Oj nie żałują sobie. Szyby nieraz dudnią. Dziś to jeszcze słabo walą. Czasem jak huknie to ziemia aż dudni. To pewnie kiedy jakieś konkretne działa wyciągną. A poligon zrobili ładnych kilka lat temu. Chcieli, to zrobili. Spalarnię też Niemcy mają tutaj i strasznie kopcą na naszą stronę. Bo kto im zabroni?
Mieszkańcy wsi wzdłuż granicznej Nysy gorzko żartują, że żyją w strefie wojny. Na zachodzie poligon niemiecki, na wschodzie polski.

Chłopaki strzelają

- Nie, mnie to nie przeszkadza, ja wychowałem się w wojsku - pan Wojciech z Potoku urządza przed domem wielorodzinnym niewielki ogródek. - Strzelają chłopaki, ale co zrobić, jak mus, to mus.
Równie spokojnie do sprawy podchodzi mieszkanka przytulonej do brzegu Nysy wsi Bucze. Jak tłumaczy człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić.
- Mieszkam w Przewozie i muszę zgodzić się z mieszkańcami, te hałasy rzeczywiście są uciążliwe - mówi wójt Przewozu Mariusz Strojny. - Wiem, że gdy zaczęły się te strzelania na niemieckim poligonie, gmina skierowała prośbę do naszych sąsiadów o interwencję. Otrzymaliśmy odpowiedź, że nie ma możliwości odstąpienia od strzelań. Jednak zapewniono, że nie będą już tam wykorzystywane haubice.

Bum, bum

I wójt dodaje, że pewnie trzeba będzie ponownie zwrócić się do sąsiadów z prośbą o ograniczenie strzelań.
- O słyszał pan jak teraz łupnęło - rzucił mężczyzna spotkany przed bankiem. - Starszym ludziom to się z wojną kojarzy. A dla mnie… Dwa lata w wojsku byłem, w artylerii. Takie bum, bum to mi się nawet z młodością kojarzy.
To bum, bum słyszymy jeszcze długo przejeżdżając przez kolejne wsie...

Co to za hałas

Dariusz Chajewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.